O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

sobota, 13 lipca 2013

Czemu nie "Rzyg królowej?"

Dorota Masłowska
"Paw królowej"
Wydawnictwo: Lampa i Iskra Boża
ISBN: 9798389603202
Data wydania: 2005
Miejsce wydania: ?


Cóż,  w nazwie  wydawnictwa iskra była, najwyraźniej na książkę już nie wystarczyło. Niby jest coś nowego, ale jakoś to do mnie to nie przemawia.
"Paw królowej" pisany jest w nietypowy sposób, tekst stylizowany jest na piosenkę hip-hopową. Mamy powtarzający się refren,  trochę rymów. Przez konwencje piosenki, zdania są pokręcone stylistycznie, co utrudnia płynne czytanie. Właściwie na samym początku książka zapowiada się ciekawie, bije od niej pewna świeżość. Niestety wkrótce konstrukcja utworu zaczyna męczyć. Fajnie by było przeczytać króciutkie opowiadanie  napisane w ten sposób, ale 156 stron to o wiele za dużo.

Przy okazji lektury, dowiadujemy się sporo o samej Masłowskiej. Najwyraźniej ma wiele kompleksów i jest bardzo wyczulona na krytykę... blogerów! W "Pawiu królowej" jest wiele komentarzy i odniesień do środowiska internetowych recenzentów. Masłowska wszystkim im wytyka brak oczytania/głupotę lub zazdrość. Było to dla mnie dziwne. Wiadomo, że zawsze się komuś nie spodoba i trzeba być na to przygotowanym, ale czy koniecznie trzeba poświęcać pół książki na "diss" takich osób?
Dodatkowo znów mamy okazję oglądać samą Masłowską jako uczestniczkę zdarzeń lub obserwatorkę. Ciekawe, czy w którejś książce uda jej się powstrzymać przed umieszczaniem samej siebie w swoim utworze...


Książkę odrobinę ratują postacie, które są całkiem zgrabnie wykreowane. Historia nie jest porywająca, ale na upartego dałoby się z niej coś dobrego wycisnąć. Trudno powiedzieć o czym jest "Paw królowej". Tak naprawdę, to nie jestem w stanie przybliżyć Wam fabuły. O czym chciała nam opowiedzieć Masłowska? Może o brzydkiej Patrycji Pitz, a może o nieżyciowym Stanisławie Retro, który wydaje swoje ostatnie pieniądze na grę komputerową? A może o show biznesie? Po lekturze nie jestem w stanie tego określić. Niestety poza kilkoma kuriozalnymi fragmentami, niewiele już pamiętam z "Pawia królowej". Może to i lepiej? W ramach rekompensaty za nieprzybliżenie treści, zaprezentuje Wam fragment. Po lekturze takiego kawałka można już zdecydować, czy książkę się polubi, czy rzuci w kąt:

"Patrycja Pitz, świat od dzieciństwa pluł jej śliną śmierdzącą
i ciepłą do wyciągniętej ręki i inne dzieci nie chciały się bawić z takim brzydkim
dzieckiem, nawet chociaż jej rodzice mieli dużo pieniędzy mówili: moja Karolinka moja
mała miss nie będzie się już bawić z tą paszkwilą Pitz, bo potem opowiada rano złe sny
śni się jej brzydka Pitz, jak wkłada jej do łóżka swoją twarz i mówi: teraz to ty ją masz.
Była sobie złota rybka, powiedz Patrycha, czemu jesteś taka brzydka, raz niósł Grzegorz
kij, kto ci zrobił twój rozszczepiony ryj, stała na przystanku wiata, Patrychę rucha jej tata.
Stał na ulicy ford fiat, ją rucha jej brat. Niósł raz dziadek puzon, Patrychę ruchał kuzyn.
Była w rzece tama, Patrychę rucha jej mama.
A potem jej spódnicę zabrały do ogródków wrzuciły i piasku do buzi nasypały a potem na
nią nasikały a potem się z niej śmiały tu cię powołał Pan i nawet z parteru dałn choć nie
wiedział z czego, to się z niej śmiał, krzycząc esse majne szajse zi szwajne raj, powiedz
jak zapamiętał słów trudnych tyle, a sycząca piana leciała mu z ryja i przy trepach się
pieniła, różowy mongolski jad, kap kap apokalipsy bliskiej znak, tak."

Język jest podobno celowo zniekształcony, na każdym kroku spotykamy się z potworkami językowymi. Wulgaryzmy i "językowe ochydy" atakują z taką mocą, że można poczuć się, jakby na głowę wylano nam wiadro z pomyjami. Przywykłam do takiego języka, sama "rzucam kurwami", ale niektóre fragmenty były tak prostackie i niesmaczne, że aż się krzywiłam. Jakie jest  uzasadnienie takiego wymiotowania na czytelnika? Masłowska ironizuje:

"W powyższym fragmencie ukazane zostały zdarzenia dziejące się w czasie przeszłym.
W tekście użyte zostały słowa skurwiel, jebać, chujoza i chuj, wulgarne mutacje
określenia czynności seksualnych i wyrazu penis. Ta dosadność i wulgarność ma na celu
do lektury zachęcenie osób, które nigdy by po tę lekturę inaczej nie sięgnęły osób
nieinteligentnych jak również nieletnich, wycieczek szkolnych a także osób
niepiśmiennych. Ma to je rozweselić, ma to być bardzo śmieszne. Każdy w naszej
piosence znajdzie coś dla siebie. Piosenka ta powstała za pieniądze z Unii Europejskiej.
Można ją przeczytać za pomocą liter zawartych w alfabecie. Wzory poszczególnych liter
znajdziesz w internecie, www.czytajmiopowiadam.pl, lub zamówisz esemesem."

Muszę przyznać, że "Paw królowej" nie przemawia do mnie. Nie podoba mi się "puszczanie pawia ze słów" przez Masłowską. Kłuje po oczach usilne etapowanie wulgaryzmami i nadmierna fascynacja narządami płciowymi.  Książka w mojej ocenie jest przereklamowana. Jedno słowo może podsumować tę lekturę - odpychająca! Aczkolwiek i tak oceniam ją  troszeczkę wyżej niż "Kochanie, zabiłam nasze koty". Moja ocena to 3.

2 komentarze:

  1. Nie lubię tej autorki. Nie przekonuje mnie jej wizja pisania.

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż - jak się nie chce krytyki, to może powinno się unikać pisania? :D

    OdpowiedzUsuń