O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

I tak kocham Kinga

Stephen King
"Buick 8"


Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 8374690844
Data wydania: 2003
Miejsce wydania: Kraków
Tytuł oryginału: From a Buick Eight

 Mimo mojej długiej znajomości z Kingiem, zapoznałam się z "Buickiem 8" dopiero niedawno. Kiedyś zaczęłam już czytać tę książkę, ale już po paru stronach porzuciłam ją z niewiadomych przyczyn. Nie bardzo wiedziałam czego mogę się spodziewać po tej krótkiej powieści. Okładka wpadła mi w oko, od razu też nasunęło mi się skojarzenie z inną książką dotyczącą samochodu, oczywiście z "Christine".
Spodziewałam się dobrego "straszaka" w stylu Kingowskim. Tymczasem Buick straszny nie jest. Akcja toczy się leniwie, ma się wrażenie że rzeczywiście słucha się czyjejś opowieści, jest się świadkiem przywoływanych przez kogoś wspomnień. Utwór bardzo dobrze oddaje klimat amerykańskiego  komisariatu położonego na uboczu. Czytając nie miałam najmniejszego problemu z zobaczeniem tego, o czym czytałam. Miejsce akcji, czyli głównie Jednostka D i jej okolice, w mojej wyobraźni stały się niemalże materialne i zaczęły żyć własnym życiem.



Utwór w pewnym momencie zmienia formę. Jeden z policjantów zaczyna snuć opowieść, w której dzieli się ze słuchaczami, swoimi wspomnieniami z minionych 20 lat. Taka forma sporo wnosi do książki. Bardzo przyjemnie "słucha się" opowieści Sandy'ego Dearborn'a. Podobało mi się kreowanie ciekawych stworzeń i możliwość szybkiego spojrzenia na zupełnie inny wymiar/świat. "Buick 8" mimo tego wszystkiego, nie jest książką porywającą. Miałam zupełnie inne oczekiwania co do tego utworu, może dlatego poczułam się nim rozczarowana. Chciałabym lepiej poznać buicka i jego historię. Chciałabym, żeby King choć trochę uchylił rąbka tajemnicy. Tymczasem King zaserwował czytelnikom  niemalże same niewiadome. Czuję duży niedosyt.

Sekret Jednostki D
Na tym komisariacie wszyscy pracownicy są sobie bliscy, tworzą rodzinę. Kiedy w wyniku wypadku ginie Curtis Wilcox, policjanci biorą pod opiekę jego syna, Neda. Chłopak coraz częściej przebywa na posterunku, zaczyna uczyć się umiejętności niezbędnych w pracy dyspozytora. Powoli odkrywa także coraz to nowe fakty z długiej historii Jednostki D. Zafascynowany wszystkim, co łączyło się z jego nieżyjącym ojcem, chłonie opowieści policjantów, którzy z nim pracowali. Szybko odkrywa, że Jednostka D ukrywa przed światem coś niewiarygodnego. 
W pobliskiej szopie stoi zamknięty samochód. Na pierwszy rzut oka, nie jest niczym niezwykłym. Gdy się mu jednak przyjrzeć, okazuje się, że daleko mu do normalności. Nie posiada części niezbędnych do jeżdżenia, jest całkowicie odporny na zniszczenia, odpycha od siebie nawet kurz. Co jakiś czas, funduje także niesamowite widowisko dla pracowników komisariatu. Ned dowiaduje się, że jego ojca i ten dziwny samochód łączyła niezwykła więź. Wkrótce okazuje się, że buick jest zagrożeniem dla wszystkich, którzy znajdą się w pobliżu niego...

Podsumowanie
Główne zalety? Sportretowanie samego miejsca akcji i przybliżenie jego atmosfery, wyszły Kingowi świetnie. Ta historia ma w sobie coś niezwykłego, coś co pobudza wyobraźnię.
A wady? Książka wydaje się być wycinkiem z jakiejś dużej historii, pozostawia niedosyt i nie wyjaśnia prawie niczego. Wrażenia po przeczytaniu są dosyć przeciętne. Jestem niemal pewna, że nie sięgnę po tę książkę jeszcze raz. Mam także odrobinę pretensji do Kinga. Zazwyczaj jego bohaterowie są dobrze naszkicowani, ma się wrażenie, że zna się te osoby osobiście. Tutaj postacie pozostają nieznajomymi.
Polecam tym, którzy są kingomaniakami, dla reszty ta książka raczej nie okaże się czymś wyjątkowym.
Moja ocena: 5,5.

6 komentarzy:

  1. a ja nie bardzo jakoś... czytałam jedną jego książkę i się rozczarowałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. W moim mini środowisku panuje powiedzonko, że King napisał więcej książek aniżeli ma lat i - niestety- nie wszystkie mu się udały. Co prawda autor tylu książek może pozwolić sobie na niedoskonałe pozycje, ale czy świetny pisarz również? A King jest i jednym i drugim - a przynajmniej ma zadatki na to, by być. Ja czytałam "Misery" oraz "To" i się nie zawiodłam. Przede mną cykl "Mrocznej wieży" za którą zabieram się już wkrótce. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety ta książka była moim pierwszym (i jak na razie ostatnim...) spotkaniem z Kingiem. Niefortunnie wzięłam ją na pierwszy ogień, czego żałuję, ponieważ zanudziłam się okropnie. Na szczęście nie poddaję się i chcę sięgnąć po jakąś lepszą powieść Mistrza Grozy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, jedna ze słabszych książek Kinga - jakoś w ogóle nie wyczuwa się tutaj jego stylu, a najbardziej szokują jednowymiarowi protagoniści, co w przypadku tego autora jest mocno niecodzienne. Pomysł na fabułę nie był zły, początek wprowadzający w klimat też niczego sobie, ale odnoszę wrażenie, że im dalej w las, tym mocniej King przedobrzył...

    OdpowiedzUsuń
  5. No niestety, choć King pisać umie zdecydowanie, to jednak obok dzieł wybitnych trafiają mu się też zwykłe przeciętniaki. I nie oszukujmy się - sporo ich ma, ale nawet przeciętniaki w jego wykonaniu czyta się ze sporą radością.

    OdpowiedzUsuń
  6. Agnieszka - spróbuj coś innego, daj szansę, może się zakochasz tak jak ja ;)
    Dwojra - sama wiele bym dała, żeby móc wykasować teraz z pamięci książki Kinga i móc cieszyć się nimi jeszcze raz - zwłaszcza Mroczną Wieżą :) Niestety masz rację, przy pisaniu tylu książek, musiały przytrafić się takie "wypadki".
    Sylwuch - polecam jakieś inne - na początek może "To" lub z krótszych "Miasteczko Salem".
    Buffy - miałam podobne wrażenie.
    Simon - otóż to, nawet największy shit pod nazwiskiem Kinga czytałoby się dobrze, z samego sentymentu i podziwu dla jego umiejętności.

    OdpowiedzUsuń