O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

środa, 4 lipca 2012

Strach. Lęk. Fobia. Opowiem Ci o swoich lękach.


Nie jest niczym nadzwyczajnym, że wywołują przyjemne wrażenie rzeczy z natury swej piękne i miłe; natomiast godne podziwu jest to, że takie samo wrażenie wywoływać mogą rzeczy szpetne, przerażające i występne

Anton Giulio Bringole Sale


Czy istnieje odpowiedni moment na  rozmyślania o strachu? Na rozmowę o tym, czego najbardziej się boimy i czym nasze obawy są spowodowane?  Noc i cisza przerywana od czasu do czasu grzmotem pioruna, ciemność zakłócona nagłą błyskawicą... Jeśli istnieje na to właściwa chwila, to właśnie ta, która trwa. Nastrój jest wprost idealny.

Człowiekowi od zarania dziejów towarzyszył strach. Przybierał on różne oblicza, paraliżował na różne sposoby. Jest on zakorzeniony głęboko w naszych jaźniach i ściśle powiązany z instynktem przetrwania.
Wbrew powszechnemu przekonaniu strach i lęk to nie to samo. Strachem możemy nazwać uzasadnione poczucie zagrożenia. Lęki to zazwyczaj nasze nieuzasadnione obawy, często wręcz irracjonalne. Czym są fobie? Najprościej mówiąc zaburzeniem które wywołuje obawy. Mogą one być spowodowane przez osoby, rzeczy, miejsca lub sytuacje. Gdy osoba ma styczność ze źródłem fobii, często dochodzi do paniki. Fobie przeważnie nie wiążą się z realnym zagrożeniem. Co ciekawe podobno aż 99% z nas cierpi na tego typu zaburzenie. Nie będę zagłębiać się w podział fobii bo nie na tym chcę się skupić. Na potrzeby tego tekstu będę jednak używać tych pojęć zamiennie, aby uniknąć powtórzeń i oddać sens tego, co chcę przekazać.

Każdy człowiek ma swoje lęki. Niektóre z nich są bardzo rzadkie, inne dotyczą szerokiego wycinka populacji, więc z pewnością już o nich słyszeliście. Najpopularniejsze źródła strachu to pająki (arachnofobia), krew (hemofobia), otwarte przestrzenie lub przebywanie gdzieś samotnie (agorafobia), wysokość (akrofobia), zamknięcie w ciasnych pomieszczeniach (klaustrofobia), przebywanie w tłumie (demofobia), ciemność (nyktofobia). Istnieją także rzadsze i nieco dziwaczne źródła lęku: strach przed rumienieniem się lub przed czerwonymi przedmiotami (erytrofobia), strach przed masłem orzechowym (arachibutyrofobia), lęk przed piernikiem (Cibusfobia) czy też lęk przed samym sobą (fobofobia). Ilu ludzi, tyle różnych odmian strachu. Każdy z nas boi się czegoś innego. Każdy powinien więc zadać sobie pytanie - czego się boję? Odpowiedź nie jest na pewno prosta. Oprócz lęków i fobii, które od razu przyjdą na myśl, są jeszcze inne, ukryte głębiej obawy, których często nie dopuszczamy do siebie.
Czego ja się boję? Lista jest bardzo długa. A nikomu nigdy nie zwierzałam się z wszystkich swoich obaw, to zbyt krępujące, jednak tutaj, anonimowo jest łatwiej.
Zacznijmy prozaicznie.

- Boję się pająków i wielu innych owadów takich jak skorki, krocionogi itp. Te maleństwa paraliżują mnie, mimo że wiem, że nie są dla mnie realnym zagrożeniem. Moje łóżko musi być odsunięte od ścian, a ja sama muszę spać jak najdalej od ściany. Przed zaśnięciem uważnie się rozglądam, czy gdzieś nie widać tych małych, ohydnych pająków. Na samą myśl o tłustym odwłoku, owłosionych i patykowatych odnóżach mam ciarki na plecach. Najgorzej jest kiedy muszę spać na wsi, lub w domku letniskowym. Nie mogę usnąć, przed oczami ciągle pojawiają mi się obrazy owadów, mam nieustanne wrażenie, że coś po mnie chodzi. To okropna fobia, bo jak wiadomo robaków jest wszędzie pełno. Nieraz doznawałam ataku paniki w związku z moim strachem.
- Boję się ciemności. Nie jest to lęk paraliżujący, ale na pewno nie należy do przyjemnych. Idąc w nocy do łazienki przemykam się po ciemku. Mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, lub idzie za mną. Wracając szybko zamykam drzwi na zamek, żeby nic nie mogło mnie dosięgnąć...

- Boję się samotnego wychodzenia z domu. Nienawidzę tego, jestem w stanie zrobić wszystko, żeby tego uniknąć. Wychodzenie w towarzystwie jest dla mnie zupełnie normalne, w pojedynkę przerasta mnie. Przeraża mnie także kontakt telefoniczny z obcymi ludźmi, głównie z urzędnikami itp. Nie lubię kupować w sklepie, a nawet pytać o właściwości towaru. Co ciekawe w normalnych warunkach nie mam problemów z nawiązywaniem znajomości i jestem wręcz śmiała. Zupełnie nie wiem, skąd u mnie tak irracjonalne lęki i nie mam pojęcia jak się ich pozbyć.

- Boję się śmierci. Każdy z nas boi się tego, wie, że to nieuchronne. Mój strach jest dodatkowo umocniony tym, że mój racjonalny w kwestii wiary umysł nie jest w stanie zaakceptować wizji nieba i piekła. Boję się tego, co będzie potem. Czy jednego dnia po prostu zgaśnie moja świadomość? Moje ja przestanie istnieć? Nie będzie już zupełnie nic, po pewnym czasie moje prochy wchłonie ziemia, a ludzie zapomną o mnie i stanę się niczym? Gdzie podzieje się moja wiedza, uczucia, doświadczenia? Nie będzie ciała, nie będzie nawet myśli? Sama myśl na ten temat mnie paraliżuje. Nie chcę myśleć o tym, jak kruche jest nasze życie, jak niewiele trzeba, żeby je stracić. To zupełnie inny rodzaj lęku, wywołany przez nieznajomość odpowiedzi na pytanie - co ze mną będzie? Nie mogę wierzyć w to, że może nie być niczego, że wszystko kończy się tak łatwo jak się zaczęło i nie ma już odwrotu...

- Boję się straty. Straty bliskich. Rodziców, ukochanej babci i mężczyzny mojego życia. Jestem świadoma niebezpieczeństw jakie czyhają na nich codziennie, z każdej strony. Największym niebezpieczeństwem jest czas. Nie chcę myśleć o tym, że to naturalna kolej rzeczy, bo nie ma w tym nic naturalnego. Boję się, że któregoś dnia, stracę swojego ukochanego, że odbierze mi go wypadek lub inna kobieta. Wcześniej nie brałam takiej możliwości pod uwagę, ale ktoś otworzył mi oczy. Opowiedział mi swoją historię, przez co nabawiłam się kolejnego lęku. Codziennie, o zabójczo wczesnej porze, gdy ON wychodzi do pracy, otwieram oczy i zaspanym głosem mówię "kocham cię" i całuję go na do widzenia. Zdałam sobie sprawę, że każdy dzień jest cenny, a każde pożegnanie może być ostatnim, więc zawsze mówię mu o tym co do niego czuję. Panicznie boję się, że któregoś dnia odejdzie ode mnie, kiedy moje ciało zacznie się starzeć a włosy będą siwieć. Boję się, że nie poradziłabym sobie z taką stratą.
- Boję się starości. Nie potrafię wyobrazić sobie jak będzie wyglądało moje życie, kiedy na twarzy pojawią się zmarszczki a ciało zniedołężnieje. Jeśli jest coś równie nienaturalnego i niewłaściwego jak śmierć, to właśnie starość. Cóż za ponura ironia - gdy człowiek jest najmądrzejszy i bogaty w doświadczenia, a zarazem w wolny czas nie ma sił odpowiednio wykorzystać wszystkich tych atutów. Często musi umierać samotnie, w bólu, codziennie spojrzenia w lustro wywołują lawinę myśli - "kiedy moje życie minęło?", "gdzie podziałam się dawna ja?" "kim jest osoba po drugiej stronie"?

- Boję się duchów i innych istot paranormalnych. Przeraża mnie to, że coś nadzmysłowego, coś nad czym nie miałabym kontroli mogłoby zdarzyć się w moim otoczeniu. I choć jako dziecko bardzo pragnęłam zobaczyć ducha, lub być świadkiem innej paranormalnej aktywności, to dziś zdecydowanie nie chciałabym tego.
Pierwszy raz opisałam to, co siedzi gdzieś głęboko w mojej głowie i zatruwa moje myśli strachem. 
Nie jestem w stanie określić czym spowodowane są niektóre moje lęki, nie wiem skąd się wzięły. Staram się zwalczać to w sobie i myślę, że właśnie na przekór tym wszystkim lękom (przed ciemnością i istotami paranormalnymi) zaczęłam się interesować horrorami. Lubię się bać, ale bać się jedynie "na niby". Może takie bliskie obcowanie z zombie, wampirami, duchami i innymi stworami pozwala mi oswoić swoje lęki. Lepiej założyć im kaganiec i prowadzić je koło siebie jak psa, niż dać się takiemu psu ścigać... Może dlatego tak wiele osób lubi horrory i strach. Może po przeczytaniu przerażającej książki lub obejrzeniu filmu doznajemy swoistego katharsis? Czy zastanawialiście się kiedyś, nad tym, dlaczego tylu z nas lubi się bać?
Tutaj przytoczę swoją wcześniejszą pracę:


"Zastanawiający jest fakt, że ludzie od wieków tworzą opowieści pełne grozy, sami siebie strasząc. Możemy ten fakt wyjaśnić stwierdzeniem[1]: „wymyślamy nowe strachy po to, by pomogły nam rozprawić się z prawdziwymi zagrożeniami”. Jest to z pewnością jeden z powodów niesłabnącej popularności tak zwanych „opowieści z dreszczykiem”.



[1] Stephen King, Danse Macabre s.33


 W dziejach ludzkości od zarania dziejów etapy stagnacji przeplatają się z gwałtownymi okresami. Podczas konfliktów zbrojnych lub innych okresów niepokoju ludzie poszukują wyciszenia i pociechy, sięgają zazwyczaj po literaturę, która może im to zaoferować. Oczekują, że świat wykreowany w książce będzie ucieczką od codziennych problemów i koszmaru wojny. Większość niechętnie czyta wtedy utwory pełne grozy.
 Jednak specyficzny rodzaj czytelnika pomimo niesprzyjających warunków sięgnie po horror, zwłaszcza taki, który omawia największe lęki człowieka związane z aktualną sytuacją w okolicy lub nawet na świecie.
Jednym z doskonałych przykładów wykorzystania w literaturze społecznych lęków były niektóre opowiadania Edgara Alana Poe’go. W czasach gdy medycyna była jeszcze na niskim poziomie często zdarzało się pogrzebać kogoś żywcem. Ludzie panicznie bali się takiego losu. Poe sam miał na tym punkcie obsesję, aby chociaż częściowo się z nią uporać zaczął pisać opowiadania o tej tematyce. Tym samym odwołał się do obaw wielu ludzi. Do takich ogólnospołecznych lęków odwoływały się w latach 60 ubiegłego wieku również utwory opowiadające o wrogo nastawionych przybyszach z kosmosu. W związku z eksploracją przestrzeni kosmicznej ludzie byli pełni obaw w stosunku do możliwości istnienia obcej cywilizacji, która może szykować inwazję na naszą planetę. Pomimo tych lęków, społeczeństwo sięgało po książki o tej tematyce, czyniąc utwory takie jak Inwazja porywaczy ciał Jacka Finneya niezwykle popularnymi.[1] Utwory takie pozwalają czytelnikowi oswoić się ze swoimi fobiami jednocześnie nie narażając go na nieprzyjemne skutki z jakimi muszą borykać się fikcyjni bohaterowie, z którymi w pewnym sensie się utożsamia. Sam King stwierdza: […] horrorowi często udawało się dotrzeć do czegoś lepszego niż osobiste lęki […] dzieła należące do tego gatunku potrafiły często odszukać czułe miejsca całego narodu”[2]
Czytanie horrorów pomaga nam nie tylko uporać się z lękami „masowymi”, wspólnymi dla ogółu, ale także z własnymi obawami. Paradoksalnie człowiek bojący się o swoje życie, zdrowie lub mający problemy często chętnie sięga po literaturę w która wywołuje dodatkowy strach. Poczucia zadowolenia dostarcza czytelnikowi fakt, że w każdej chwili może on przerwać czytanie i powrócić do normalności, podczas gdy z życiowymi problemami nie można poradzić sobie w ten sposób. Taka możliwość sprawia, że mamy wrażenie kontroli nad tym co nas dotyczy.
Kiedy rzeczywistość oferuje nam względną stabilizację, niektórzy z nas poszukują dodatkowych wrażeń, czegoś co dostarczy uderzenia adrenaliny. Impresji takich dostarczyć mogą właśnie książki z gatunku horroru. Każdy człowiek ma inne lęki, zadaniem pisarza grozy jest dotarcie do nich i jak najlepsze ich wykorzystanie. Czytelnik podczas lektury oswaja się ze swoim strachem, uczy się go tolerować. Pełni to rolę terapeutyczną, jest pewnego rodzaju katharsis. [...]"



[1] Stephen King, Danse Macabre,  s.24
[2] S.King, Danse Macabre, s.23

Temat ten jest rozległy, a noc już zbliża się ku końcowi. Kiedyś wrócę jeszcze do tego wyjątkowego zagadnienia. Ale mam jeszcze jedno pytanie...


Czego się boicie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz