O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

środa, 22 sierpnia 2012

Poszerz swoje horyzonty i odnajdź nowe lęki

Edgar Allan Poe
Wybór opowiadań




Wydawnictwo: Amber

ISBN: 9788324715596


Data wydania: 2009

Miejsce wydania: ? 












Dzisiaj będzie długo i momentami... wulgarnie. 

Klasyka gatunku. Coś, co znać musi każdy, kto nazywa się fanem horroru. Trzeba sobie jednak zadać pytanie: czy czytanie tej obowiązkowej lektury sprawi nam przyjemność? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie. 
Edgara Allana Poe chyba nie muszę przedstawiać. Zna go każdy entuzjasta gatunku. Jego twórczość znacząco wpłynęła na późniejszy kształt nie tylko horroru. Nowele detektywistyczne, nurt analityczny czy opowiadania "pośmiertne" również wiele zawdzięczają temu autorowi. Nie mogę nie wspomnieć jak wiele dzięki twórczości tego autora zyskała także moja dziecięca wówczas wyobraźnia (wtedy czytałam "Opowieści niesamowite"). W tym zbiorze znajdziemy po kilka opowiadań z każdego z wyżej wymienionych "gatunków". Jedne ciekawsze, drugie  mniej, ale wszystkie zasługujące na uwagę.

Horror literaturą piękną?
Dzięki E.A Poe horror wzniósł się na wyżyny literackie. Pisarz udowodnił, że o grozie i rzeczach paranormalnych można pisać w sposób niezaprzeczalnie piękny. Szkoda, że współcześni pisarze nie czerpią więcej inspiracji z dzieł "ojca horroru". Gdyby tak połączyć kwiecisty i plastyczny język z dzisiejszymi odważnymi pomysłami mogłoby powstać coś zadziwiająco dobrego. 
Miłośnicy pełnowymiarowych postaci będą z pewnością usatysfakcjonowani. Są  one obdarzone zaskakującą wręcz głębią psychologiczną. Czytając czuje się, że to nie tylko bohaterowie jednej historii, ma się wrażenie, że coś działo się z nimi wcześniej a także później, po skończeniu opowieści. Są jak żywi ludzie, skrajnie realni ze swoimi lękami, słabościami i uczuciami. Psychologia postaci zaskakuje w naprawdę pozytywny sposób.
Poe w swoich opowiadaniach dowodzi, że jest mistrzem suspensu. Nikt tak genialnie nie opóźnia wydarzeń. Akcja spowalnia, mamy niemiłosiernie ciągnące się monologi, rozważania i opisy. Aż nagle dostajemy po głowie i jesteśmy lekko oszołomieni punktem kulminacyjnym i szybkim rozwiązaniem akcji. Autor momentami popada wręcz w przesadę. Rozbudowane metafory, liczne epitety i wielostronicowe opisy, mimo idealnego operowania słowem w pewnym momencie męczą. Wszystkie te zabiegi każą zastanowić się nad powodem wręcz ekstrawaganckiego języka. Można pokusić się o stwierdzenie, że autor często nadużywał rozbudowanych opisów i patetycznych słów w celu nadania utworowi prześmiewczego charakteru. Szczerze mówiąc ciężko było mi odróżnić kiedy autor "pisze serio" a kiedy ucieka się do ironii. Zamierzam przestudiować dostępne materiały i uzupełnić wiadomości na ten temat. Swoją drogą szkoda, że na studiach zamiast zająć się tego typu sprawami więcej uwagi poświęcano pierdołom, które można bez problemu znaleźć w internecie... 

Filozofia, psychologia, zagadka i apokalipsa
W zbiorze opowiadań Poe pokazuje się nam z wielu stron. Czerpie z gotyku, ociera się o fantastykę, przytłacza nas swoją koncepcją  "czarnego romantyzmu" i wciąga nas w tajemniczy świat zagadek, których rozwiązanie wydaje się niemożliwe. Korzystając z motywu "zamkniętego pokoju" zmusza czytelników do wytężonej pracy wyobraźni. Nie brak także innych typów opowiadań. W tym zbiorze można nawet dopatrzeć się wątku post apokaliptycznego (krótka, ale konkretna historia). 
Autor stara się  skłonić odbiorców do przemyśleń na tematy filozoficzne. Opowiadania pośmiertne każą nam pomyśleć o tym, co będzie z nami kiedy nadejdzie kres naszego życia. "Dialog Eirosa i Charmiona" czy "Rozmowa Monosa i Uny" reprezentują utwory refleksyjne i filozoficzne. Mnie niekoniecznie rozważania te przypadły do gustu, ale przeczytałam wszyściutko. Za to historie dotyczące mesmeryzmu uwiodły mnie. "Prawdziwy opis wypadku z panem Waldemarem" i "Rewelacje mesmeryczne" zasługują na szczególną uwagę. Pierwsza z tych nowel została opublikowana jako historia prawdziwa, wielu czytelników dało się nabrać. Uwielbiam czytać o hipnozie, ponieważ chciałabym nauczyć się tej trudnej sztuki. "Prawdziwy opis..." jest historią bardzo interesującą, wielbiciele horroru niebojącego się obrzydliwości będą zachwyceni.
Podejrzewam, że każdy znajdzie w tym zbiorze coś dla siebie. 

"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,Co to będzie, co to będzie?"
Czego spodziewać się po tym zbiorze? Poe najpierw nas przestraszy, wepchnie w ciemność, skołuje, zamknie  w wilgotnym lochu ze szczurami, by po chwili wrzucić nas na statek płynący po wzburzonym morzu. Uśpi naszą czujność, tylko po to, żeby potem rzucić nas w wir skomplikowanych dochodzeń. Ponownie odpoczniemy, zrelaksujemy się czytając spokojne dygresje. Obudzimy się w grobie, kilka metrów pod mokrą ziemią. Później Poe skonfrontuje odbiorców z  własnym sumieniem, a na koniec zostawi z wieloma pytaniami, na które nie znajdziemy odpowiedzi. Będziemy podróżować po największych i najpiękniejszych miastach Europy takich jak Paryż czy Wenecja. Poznamy barwne postacie i interesujące historie. Wszędzie towarzyszyć nam będzie ciemność i groza (czasem ukryta i niedopowiedziana). Jedna książka a tyle zaskakujących miejsc, uczuć, problemów. A to jeszcze nie wszystko co ma do zaoferowania ten zbiór. Ja jestem zauroczona, kupiona i bez pamięci zakochana w tych historiach, w tym kunsztownym języku a nawet w tym świecie, który odrobinę mnie przeraża.

Spotkania z Edgarem
Moje pierwsze spotkanie z Poe wyblakło już nieco w mojej pamięci. Pamiętam za to wyraźnie, że ciężko mi było przestawić się z nieskomplikowanego języka powieści do jakich przywykłam na ten, który był obecny w tłumaczeniu Bolesława Leśmiana. Wtedy właściwie będąc jeszcze dzieckiem strasznie męczyłam się z tym przekładem. Mimo tego czytałam z zapartym tchem i gęsią skórką. Tłumaczenie to wzbogaca opowiadania, ale docenić można to dopiero w późniejszym wieku.
Drugie moje spotkanie z tym autorem miało miejsce niedawno, na studiach. Nie należało do przyjemnych, ponieważ moja wrodzona przekora (i tu muszę skłonić głowę przed Poe i jego opowiadaniem "Duch przekory") sprawia, że wszystko co MUSZĘ przeczytać nagle popada w niełaskę. Czytałam więc bez przyjemności, z przymusu, tym razem w oryginalnym języku. 
Teraz sięgnęłam po twórczość tego autora po raz kolejny i chyba jest to  nasze najlepsze spotkanie. Były momenty lepsze i gorsze, ale ogólnie jestem oczarowana. Cieszę się, że teraz jako dorosła i bardziej świadoma osoba mogę łatwiej zrozumieć przekaz tych opowiadań i czerpać więcej przyjemności z tej lektury. Z pewnością duży wpływ na moją opinię ma tłumacz. Tym razem język jest prostszy, pozbawiony archaizmów a przez to łatwiej przyswajalny. Nie traci mimo to swojego wyjątkowego stylu. Za to duży plus dla pana Studniarza (nie dajcie się zwieść, moją nagłą sympatią dla jakiegokolwiek tłumacza, bo to jeszcze nie wszystko co mam do powiedzenia na ten temat).

Sielanka i bluzgi
Żeby nie było za słodko teraz część w której marudzić będę bez opamiętania. Po przeczytaniu tego zbioru ciśnie mi się na usta jedno zasadnicze pytania. A właściwie mam ochotę je wykrzyczeć. Gdzie do cholery jest "Kruk?" Jak to się stało, że w takim zbiorze zabrakło tego poematu? Poemat odrobinę odstawałby od opowiadań, ale powinien znaleźć się w tym zbiorze. Bez dyskusji. Jego brak to wręcz niedopuszczalne przeoczenie. W pewnym momencie zastanawiałam się nawet czy ktoś nie wydarł kilku kartek z egzemplarza, który czytałam, do tego stopnia nie mieścił mi się w głowie brak tej perełki. No i gdzie jest "Kruk" proszę państwa? Na okładce, a powinien być również w środku...
Teraz słów kilka o okolicznościach delektowania się lekturą. Leżałam na leżaku na słoneczku, czytając tę książkę,  za podkład muzyczny służył mi plusk rybek i szum trzcin. Sielanka. Po kilkukrotnym machaniu głową z niedowierzaniem i dezaprobatą nie wytrzymałam. Nagle ciszę przerwało moje niewybredne "Kurwa!". Co doprowadziło mnie do wulgarnego okrzyku? Któż by inny jak nie tłumacz? Pan Studniarz wedle własnego widzimisię tłumaczeniem zaszczycał tylko niektóre wtrącenia z łacińskiego i francuskiego. Niektóre niezbędne były do zrozumienia większych partii tekstu. Miałam (wątpliwą) przyjemność uczyć się tego pierwszego języka (aczkolwiek najlepiej zawsze szła mi  łacina podwórkowa), mimo to nie jestem na tyle  dobra abym bez pomocy słownika zrozumiała każde słowo.  Co do francuskiego to zupełnie czarna magia dla mnie. Dlaczego więc niektóre zdania lub zwroty nie zostały choćby oznaczone przypisem wyjaśniającym? Skąd ja, biedna czytelniczka znajdująca się co prawda w malowniczej scenerii, ale za to gdzieś na zadupiu miałam wziąć słowniki? Podejrzewam, że gdybym zapuściła się wgłąb wsi, spotkała jakiegoś autochtona i poprosiła o wypożyczenie słownika łacińskiego lub francuskiego w najlepszym wypadku zostałabym wyśmiana, w najgorszym dostałabym w łeb butelką po jabolu.
Druga sprawa. Dlaczego miałabym wstawać w nocy z ciepłego łóżka w którym czytam książkę, tylko po to żeby włączyć komputer i szukać francuskich zwrotów? Musiałabym oszaleć. Nie potrafię zrozumieć jaki cel przyświecał tłumaczowi w tym konkretnym wypadku. Wybaczcie mi moje ostre słowa, ale taka już część mojej natury.
Żałuję, że nie mogłam sobie dawkować tej lektury. Czytana od razu jest w stanie "przesycić". Miło byłoby czytać po jednym opowiadaniu, robiąc sobie przerwę na inne książki. Łatwiej doceniałoby się pojedynczą historię. Ale to już tylko i wyłącznie moja wina.
 
Wspólny mianownik
Wszystkie opowiadania mają wspólny mianownik. A nawet, choć śmiesznie to brzmi, wspólne mianowniki. Wszystkie łączą się ściśle ze sobą. Pierwszym nieodłącznym elementem wszystkich opowiadań jest śmierć. Śmierć o różnych twarzach, widziana z różnych perspektyw. Spodziewana lub nie. Samobójcza bądź z ręki innego człowieka. Spektakularna bądź prozaiczna. Śmierć poprzez otrucie, pogrzebanie żywcem, rozerwanie, poderżnięcie gardła, lub spowodowana chorobą.  W każdym utworze (pośrednio lub bezpośrednio) mowa jest o końcu człowieczego żywota. Komuś innemu taka fascynacja umieraniem mogłaby wydać się niezdrowa, ja jednak w całej rozciągłości rozumiem i podzielam to zainteresowanie Edgara.
Kolejnym wspólnym elementem są kobiety i ich marny los. W każdym niemalże opowiadaniu ginie postać kobieca. Wszystkie niewiasty padają zdjęte tajemniczymi chorobami lub zostają zamordowane. Smutny los  czeka Morellę, Berenikę, Ligeję i wiele innych. Czyżby przez te opowiadania przemawiał mizoginizm Poe? A może to tylko wyraz tęsknoty za utraconymi kobietami? Skłaniałabym się ku tej drugiej teorii.
Kolejnym często pojawiającym się motywem jest pogrzebanie żywcem. W czasach gdy Poe tworzył lęk przed takim wydarzeniem paraliżował myśli wielu ludzi. Podobno sam Poe bał się panicznie pogrzebania żywcem. Motyw ten możemy znaleźć między innymi w "Zagładzie domu Usherów" oraz w "Przedwczesnym pogrzebie". Co ciekawe mimo posuniętej do przodu medycyny do dziś zdarzają się podobno przypadki pogrzebania żywcem, więc utwory Poe są nadal aktualne...

Podsumowanie
Cierpiałam katusze pisząc tą recenzję, bardzo zależało mi na tym, żeby przekazać jak bardzo wartościowym (aczkolwiek niepozbawionym uchybień) zbiorem jest pozycja wydana przez Świat Książki. Niestety po raz kolejny ubolewam nad tym, jak bardzo ubogi jest język ludzki - to zaskakujące, że nie sposób opisać niektórych odczuć, impresji czy myśli za pomocą słów.
Nie będę opisywać treści każdego z opowiadań, bo to zupełnie mija się z celem, jeśli jesteście ciekawi musicie sami się przekonać. 
Sięgając po tą książkę warto zadbać o odpowiednią atmosferę. Opowieści grozy czytałam wieczorami, przy nastrojowej muzyce lub w ciszy, zaś resztę w samotności, pod gołym niebem. Gdy czytam, dla mnie okoliczności i nastrój są bardzo ważne.
Opowiadania można czytać w dowolnej kolejności, aczkolwiek należy mieć na uwadze, że uporządkowane zostały nie w sposób przypadkowy. 

Zbiór ten polecam osobom, które czują się na tyle dojrzałe, żeby czerpać przyjemność z bogatego i kunsztownego języka i będą jednocześnie w stanie zwrócić uwagę na misternie tkaną pajęczynę akcji każdego z opowiadań. Rekomenduje także tym, którzy poszukują dobrych historii grozy w klasycznym wydaniu. Jeśli nie jesteście w stanie przeczytać całego zbioru opowiadań spróbujcie chociaż zmierzyć się z "Czarnym kotem", "Studnią i wahadłem", "Bereniką" i przede wszystkim z "Serce oskarżycielem" (w innych przekładach "Zdradzieckie serce"), które Stephen King uznał za przerażające arcydzieło literackie (dokładnie nie zacytuje niestety, ale sens zachowany). 

Dodam jeszcze, że warto przeczytać także dokładniejszą analizę każdego utworu aby lepiej zrozumieć jego sens i założenia
Poe w pełni zasłużył sobie na miejsce w historii literatury i w sercach czytelników, może i Ciebie uwiedzie?
Moja ogólna ocena to 9,5

2 komentarze:

  1. Czytam, czytam...i aż mi głupio.
    Wstyd przyznać, ale w sposób "namacalny" Poe nie jest mi jeszcze znany. Dotychczas miałem tylko okazję zagrać w grę przygodową opartą na kilku stworzonych przez niego historiach (The Dark Eye z 1995 roku - znakomite, bez dwóch zdań!) oraz przeczytać masę artykułów mu poświęconych. Był to jeden z ulubionych pisarzy H.P.Lovecrafta, tym bardziej czuje się w obowiązku kupić jakiś zbiorek opowiadań Poego. Nie wiem tylko czy ten wydany przez Świat Książki, czy może od Albatrosu (W cieniu mistrza, miało premierę w czerwcu albo lipcu), gdzie prócz 16 opowiadań znajdują się eseje znanych amerykańskich pisarzy (m.in. Stephena Kinga) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki zbiór brzmi jeszcze bardziej interesująco :) Życzę dużo cierpliwości i wytrwałości przy czytaniu sam zrozumiesz pewnie dlaczego jak zaczniesz czytać ;)

    OdpowiedzUsuń