O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

sobota, 11 sierpnia 2012

Zagubiłam Herberta w mgle niepamięci

James Herbert
"Mgła"
Wydawnictwo: Książnica

ISBN:
9788324577323

Data wydania: 2010

Miejsce wydania: ?

Tytuł oryginalny: The Fog









Horror z prawdziwego zdarzenia to to, co lubię najbardziej. Z James'em Herbert'em miałam już kiedyś do czynienia. Było to bardzo dawno i właściwie nie wiem jak mogłam zapomnieć o kimś takim. Autor ten zaliczał się do mojej ulubionej piątki pisarzy grozy. Sam Stephen King poświęca "Mgle" trochę uwagi w swojej niebeletrystycznej książce "Danse Macabre" (szczerze mówiąc muszę odświeżyć sobie ten kawałek, bo nie pamiętam czy wyrażał się pozytywnie czy też nie, ale nie ważne czy mówią dobrze czy źle, ważne żeby mówili - jak już sam mistrz poświęca uwagę czemuś, to już sukces).* Bardzo się cieszę, że odnowiłam swoją znajomość z Herbert'em, z pewnością w bibliotekach i księgarniach będę polować na jego utwory. Do tego wygrzebałam książkę jego autorstwa, która walała się w rzeczach mojej rodziny, chętnie ją przeczytam, pewnie w najbliższym czasie.
"Mgła" jest  bardzo dobrze napisaną książką. Bohaterowie są pełnowymiarowi, fabuła interesująca, dialogi niewymuszone. Główny bohater jest człowiekiem jak każdy z nas - odczuwa strach, kocha, troszczy się o innych, złości. Najbardziej spodobał mi się sposób opowiadania historii. Oprócz głównego wątku występuje wiele pobocznych. Są one napisane z taką precyzją i dbałością o postacie, że z powodzeniem mogłyby stanowić autonomiczne opowiadania. Mamy tutaj pełną gamę ludzkich problemów. Poznajemy między innymi: alkoholika i jego nieszczęśliwą żonę, lesbijkę porzuconą przez kochankę, mężczyznę ze skłonnościami pedofilskimi, kłusownika i kilka innych postaci, które znakomicie ubarwiają utwór. 
Herbert nie stroni od kontrowersyjnych tematów, wręcz przeciwnie. Pisze o coraz to bardziej szokujących rzeczach, jakby sprawdzając granice wytrzymałości czytelnika. Oczywiście mnie kupił właśnie tym, najbardziej cenię tych autorów, którzy potrafią pisać o trudnych czy wręcz zakazanych tematach. W książce nie brakuje więc brutalności, zezwierzęcenia, szalonych aktów kopulacji lub masturbacji, zbiorowych samobójstw czy wspomnianych już wcześniej skłonności pedofilskich.
Kiedyś pisałam, że przemawia do mnie bardziej horror kameralny, subtelny niż ten przejaskrawiony. W tym jednak wypadku muszę zmienić zdanie. Groza wszechogarniająca, trup który się gęsto ściele to jest to! Herbert się nie "cacka" z ilością ofiar i z zasięgiem jego historii. Nie ogranicza się do paru denatów jak na przykład autor "Głębi ciemności" (która wypada bardzo skromnie w porównaniu z "Mgłą"). Ofiary idą w setki tysięcy. Łatwo jest przedobrzyć w takim wypadku, zamiast prawdziwej grozy coś takiego może wywołać śmiech (patrz "Dominium"). Herbert wychodzi z tej sytuacji obronną ręką, jego historii brak jakichkolwiek znamion śmieszności. W "Mgle" mamy do czynienia z tragediami zarówno indywidualnymi jak i zbiorowymi co dodaje fabule autentyczności. Jedną z najlepszych scen jest ta, w której brzeg morza jest dosłownie usłany ludzkimi zwłokami. Majstersztyk.
Nie sposób nie wspomnieć o tytułowej mgle.  To motyw wielokrotnie już wykorzystywany, można by rzec oklepany, lecz nic bardziej mylnego. Wszystkie filmy i książki traktujące o tym zjawisku, które miałam okazję obejrzeć lub przeczytać były tak diametralnie różne, że to aż nie do uwierzenia, że z jednego tematu może wyrosnąć tyle wspaniałych historii. Herbert mgle nadał zupełnie inny charakter niż jego poprzednicy czy nawet następcy.
Dosyć superlatyw. Teraz troszkę ponarzekam.  "Mgła" zupełnie nie jest w stanie mnie przerazić. Jest bez wątpienia książką klimatyczną, ale brakuje jej czegoś, co mogłoby wywołać u mnie lęk. Chciałabym się przerazić. Chodząc w nocy po domu, po ciemku  chciałabym bać się przypominając sobie urywki z książki. Chciałabym niespokojnie oglądać się za siebie i przyspieszać kroku, aby znaleźć się w bezpiecznym świetle.  Niestety, nic z tego. 
Szczerze mówiąc spodziewałam się również paranormalnego wątku w tej historii, niestety się nie doczekałam. A szkoda, bo można byłoby go ładnie wkomponować w opowieść. Z drugiej jednak strony, nie każdy horror może mieć takie wątki, byłoby zwyczajnie nudno. Czymże są te minusy na tle tych wszystkich pozytywów? 

Fabuła
John Holman znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Ziemia w małej wiosce, w której akurat przebywał dosłownie się rozstąpiła, pochłaniając mężczyznę. Holman został cudem ocalony, jednak z niewyjaśnionych przyczyn oszalał. Po niedługim czasie udało mu się odzyskać zdrowe zmysły. Spokój nie trwa jednak długo. Okazuje się, że przyczyną jego dziwnego stanu była prawdopodobnie tajemnicza mgła, która wydobyła się z rozpadliny w ziemi. Holman okazuje się jedynym niepodatnym na działanie tajemniczej substancji (pierwszy atak go uodpornił). Wszyscy inni, którzy znajdą się w obłoku mgły stają się wkrótce szaleni. Ludzie Ci mordują innych lub popełniają samobójstwa. Są zdolni do najohydniejszych aktów przemocy. Tymczasem mgła zdaje się ciągle powiększać i zbiera coraz bardziej krwawe żniwo. Czy Holmanowi uda się ją powstrzymać zanim dosięgnie Londynu lub innego dużego miasta? Skąd wzięła się tytułowa mgła? 

Bardzo gorąco polecam tą książkę. Każdy lubiący krwawe horrory na pewno będzie dobrze się bawił z tą lekturą. Miłośnicy realistycznych i postapokaliptycznych utworów także znajdą tutaj coś dla siebie. 
Moja ogólna ocena to 9

* coś mi świta, że King gorąco zachwala Mgłę, ale muszę jeszcze odszukać ten fragment

Edit: znalazłam obszerny fragment poświęcony "Mgle". King może nie zachwyca się metodami Herberta, ale zdecydowanie ma do niego szacunek (cytuje wybrane fragmenty, ponieważ król horroru trochę popłynął i zdradził zbyt wiele z fabuły): 

"Jamesowi Herbertowi nie wystarczy zwykłe zwrócenie naszej uwagi. Zamiast tego łapie nas oburącz za kołnierz i zaczyna wrzeszczeć nam prosto w twarz. Nie jest to może wybitnie artystyczna metoda ataku i nikt nigdy nie postawi go w jednym rzędzie z Doris Lessing czy V.S. Naipaulem - ale to działa." 

"Herbert rzadko przejawia jakąkolwiek finezję i nigdy nie cofa się przed obrzydliwością; zamiast tego zdaje się z zapałem i energią pędzić od jednej chwili grozy do drugiej." 



7 komentarzy:

  1. Herberta znam tylko z książki "Nawiedzony", ale jakiś czas temu kupiłem (za jakieś 8 złotych) jedną z jego nowszych historii "Nikt Naprawdę". Zachęciłaś mnie tą recenzją, koniecznie muszę gdzieś dorwać "Mgłę". Szkoda, że nie ukazała się jeszcze w kieszonkowej serii Książnicy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jeszcze nie miałem kontaktu z tym autorem żadnego. Wstyd się pewnie przyznać, ale też w ogóle o nim nie słyszałem. Chociaż moja wiedza o autorach horrorów nie jest jakaś rozległa, ale staram się ją stopniowo poszerzać, toteż po Twojej dość zachęcającej recenzji być może uda mi się sięgnąć po tę książkę. Chociaż niewątpliwie szkoda, że - jak piszesz - książka nie jest w stanie przerazić.
    Pozdrawiam Cię gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam dużo dobrego o "Nawiedzonym", przeczytam na pewno, najlepiej obie :)
    Simon - mnie ciężko przestraszyć, więc się nie zniechęcaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdarzyło mi się kilkakrotnie bliżej zapoznać z autorem, o którym gdzieś-tam wspomina King (choćby z Mary Higgins Clark i Clancy'm). To dość wyjątkowa rekomendacja :) Chyba jednak zakupię tę Mgłę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam! Nie kupiłam co prawda, ale mam! Niebawem będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam w takim razie na relację :)

    OdpowiedzUsuń