O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

środa, 11 kwietnia 2012

"Kiedy rozum śpi, budzą się upiory" - czyli kilka słów o genie strachu

 Joe Hill "Upiory XX wieku"

Joe Hill
Czy mówi Wam coś to nazwisko? To już nie tajemnica, że pod tymi personaliami ukrywa się syn Stephena Kinga. Joe Hill w przeciwieństwie do swojego brata Owena nie wykorzystał swojego sławnego nazwiska. Postanowił najwyraźniej sam zapracować na siebie, zamiast iść na skróty. W ten sposób uniknął (przynajmniej na jakiś czas) porównań z ojcem i sugestii, że jego utwory wybiły się tylko dzięki pokrewieństwu z mistrzem horroru.
Pisząc pracę dyplomową o Kingu musiałam bardzo dokładnie przestudiować jego życiorys. Dzięki temu dowiedziałam się, że jego żona Tabitha oraz synowie Joe i Owen zajmują się pisarstwem. Jedynie Naomi King poszła inną drogą i postanowiła zostać... duchowną. 
O pisarstwie Tabithy nie mogę nic powiedzieć (jeszcze, ponieważ niedawno kupiłam jej książkę, która czeka na swoją kolej), za to o piórze Joe'go chętnie coś napiszę. Hill bez wątpienia odziedziczył "gen strachu" po ojcu. Biorąc do ręki jego pierwszą książkę obawiałam się, że to będzie słabe echo Kinga. Zastanawiałam się, czy ojciec pomagał mu pisać, czy doradzał, poprawiał? Zaczęłam czytać i już wiedziałam co o tym myśleć. Utwory Joe'go i Kinga łączy na pewno jedno - talent do straszenia. Ale według mnie widać od razu, że Joe stworzył te historie. Na pewno inspirowała go twórczość ojca (ale tego nie sposób uniknąć), ale wyrobił swój własny, oryginalny styl. Najbardziej kojarzy mi się z młodym, niczego się nie bojącym, rozrywkowym Kingiem z jego najwcześniejszego okresu twórczego. Można by było kolokwialnie rzec, że ma pazur, ale to troszkę zbyt oszczędne wyrażenie. Joe ma po prostu ostry jak brzytwa nóż. Nóż zwany talentem. Szkoda tylko, że pisze tak mało (w porównaniu do ojca). Joe, który ma już 40 na karku wydał tylko dwie powieści i jeden zbiór opowiadań. Oprócz tego ma na koncie pojedyncze opowiadania i komiksy. Ostatnio pojawiła się antologia zatytułowana "Jest legendą" (na cześć wspaniałego pisarza Richard'a Matheson'a), w której ojciec i syn połączyli swoje umiejętności. Już nie mogę się doczekać, żeby to przeczytać.
Joe nie boi się wulgarnego języka, przemocy, kontrowersji. Straszy na różne sposoby. Jak to ujął Christopher Golden: "Joe Hill to zręczny sukinsyn". Zgadzam się w całej rozciągłości.  Ale o tym zaraz...

"Kiedy rozum śpi, budzą się upiory" Fracisco Goya
"W chaosie mroku żyją upiory" Stephen King, "Mroczna Wieża"

Zacznę od pozornie łatwego pytania - czym są upiory?
Przytoczę tutaj trzy definicje, za wikipedią:
  • Upiór– istota z dawnych wierzeń słowiańskich, zwana także wampirem.
  • Upiór – niebezpieczny, złośliwy, szkodzący lub zagrażający ludziom duch zmarłej osoby. W tym znaczeniu słowo upiór jest najczęściej używane we współczesnym polskim języku.
  • Upiór – określenie jednego z przedstawicieli szerokiej grupy fikcyjnych potworów występujących w literaturze i filmach grozy (...)
Mamy tu trzy definicje, ale brakuje mi jeszcze jednej, mniej uchwytnej. Upiory to coś co siedzi w każdym z nas. Coś co nas męczy, coś czego nie zawsze jest się świadomym. Upiory to nasze wspomnienia, czyny, wyrzuty sumienia. To koszmary, które przeżywamy zarówno we śnie, jak i na jawie. I właśnie o takich upiorach będziemy dzisiaj mówić.

Ogólnie nie lubię czytać opowiadań. A właściwie, lubię je mniej niż powieści. Z prostego względu - kiedy czytam, chce jak najdłużej być z bohaterem. Opowiadania uciekają z mojej pamięci szybciej niż powieści. Dlatego też musiałam od nowa przeczytać tą książkę, mimo, że czytałam ją 3 miesiące temu. Ale to nic, dobrego tekstu nigdy dość :)
Nie będę pisać o każdym z opowiadań, ponieważ musiałam oddać książkę, a nigdzie nie mogę znaleźć jej w wersji ebook :( Napiszę o tych, które najbardziej zapadły mi w pamięć.

Jeśli ktoś nie czytał, a nie lubi spoilerów to uwaga - dalsza część recenzji zawiera istotne szczegóły fabuły.

"Najlepszy nowy horror"
Głównym bohaterem jest redaktor "America's Best New Horror" -Eddie Carroll. Człowiek obeznany z gatunkiem, taki z kategorii "wiem już o tym wszystko". Eddie czyta opowiadanie o Cate, młodej dziewczynie, która zostaje porwana przez przerażającego olbrzyma. Mamy tu do czynienia z opowieścią w opowieści (ale nie jest to opowiadanie szkatułkowe). Redaktor jest zafascynowany brutalną historią do tego stopnia, że postanawia porozmawiać z autorem. Poszukiwania początkowo nie odnoszą skutku i stają się w pewnym sensie obsesją Eddiego. Po jakimś czasie odnajduje on dom autora opowiadania "Chłopiec z broszkami: historia miłosna". I tutaj mamy łatwy do przewidzenia finał. Dom nie jest zwyczajny. Odludzie, mnóstwo gratów ani dziwna aura otaczająca to miejsce nie zniechęcają Eddiego. Do tego dodani zostali dwaj przerażający mężczyźni (autor opowiadania i jego brat), którzy pasują jak ulał do historii, która zdaje się powielać stereotyp gatunku. Eddie zaczyna rozmawiać z autorem opowiadania. Tutaj padają bardzo istotne słowa "W horrorze o sile wyrazu tekstu często decyduje to, co zostało pominięte". Nie sposób odnieść wrażenia, że ustami Eddiego przemówił Joe Hill, głosząc swoje poglądy na temat horroru.
Dalej wszystko toczy się bez zaskoczeń. Eddie odkrywa, że mieszkańcy tego przerażającego domu są niemal wyjęci z horroru. Postanawia uciec, lecz (co łatwe do przewidzenia) nie może odpalić samochodu, a jego komórka nie ma zasięgu. Biegnie więc w ciemność. To nie wydaje się zaskakiwać redaktora: "Wiedział gdzie się znalazł: w opowiadaniu, które właśnie się kończyło". Takie zakończenie jest tutaj idealnie dobrane - po łatwej do przewidzenia akcji następuje zaskakujący finał. Nie dowiadujemy się, czy Eddie zdołał uciec, czy został schwytany. Nie wiemy nawet czy w istocie ktoś go ścigał. Takie zakończenie wymaga ode mnie zastanowienia - czy aby na pewno jest to zaleta? Z punktu widzenia literaturoznawcy owszem - zmusza czytelnika do zastanowienia, co będzie się działo z bohaterem, pozwala wykreować wyobraźni różne scenariusze. A z punktu widzenia czytelnika? A dokładniej z mojego punktu widzenia? Może to dziecinne, ale nie lubię takich zakończeń. Rozczarowują mnie. Są dla mnie jak niedokończone opowieści, coś co traci na wartości przez to, że nie zostało opowiedziane do końca. Z drugiej strony, mój uwielbiający tworzyć historie umysł ma pole do popisu - to ode mnie zależy, czy Eddiego ktoś na prawdę ściga i czy dopadnie go i rozszarpie na strzępy, a może uwięzi na zawsze. Jako ciekawostkę można podać, że w tekście tego opowiadania znajdziemy bezpośrednie odwołanie do Carrie. Aby czytelnik nie miał wątpliwości o czym mowa, pada nawet tytuł. Bardzo ładny gest ze strony Joe, swoisty ukłon w stronę twórczości ojca. Podsumowując, uważam opowiadanie za ciekawe, a jego najbardziej interesującą stroną jest to, że przez swoją przewidywalność jest paradoksalnie zaskakujące.

Duch XX wieku
To niesamowicie dobrze opowiedziana historia o współczesnym upiorze. W zamierzchłych czasach miejsce akcji horroru kojarzyło się zazwyczaj z ponurymi zamczyskami lub lochami. Tutaj miejscem akcji jest podupadające kino Rosebud.  Kino - coś zupełnie nam współczesnego, coś z czym każdy z nas miał do czynienia. Coś co jest nam znacznie bliższe niż odległe w dzisiejszych czasach zamczyska.
W kinie pojawia się duch zamordowanej kobiety, który wdaje się w krótkie rozmowy z widzami. Właściciel Rosebud doskonale zdaje sobie sprawę z obecności ducha. Co zaskakujące, nie chce się pozbyć niematerialnej lokatorki. Uważa ją za nieodłączną część tego miejsca. Od początku niemalże wiemy, kim jest duch - to młoda kobieta o imieniu Imogene, zastrzelona podczas jednego z seansów. Duch ukazuje się różnym ludziom na przestrzeni lat. Kiedy kino zaczyna chylić się ku upadkowi, Imogene wkrada się do snów ludzi, którym ukazywała się wcześniej i mobilizuje ich do działania. Kino udaje się uratować. Niestety właściciel kina umiera podczas pierwszego seansu w odremontowanym kinie. Świadkowie widzą go, gdy całuje piękną młodą kobietę. Czy w kinie Rosebud pojawi się kolejny duch?

Pop Art
Jedna z piękniejszych krótkich historii o przyjaźni, jaką dane było mi czytać. Mimo swojego surrealizmu i abstrakcyjności, ta opowieść bardzo do mnie przemówiła. Hill ukazał w niej jak bardzo nasze życie jest ulotne. Opowiadanie porusza wiele ważnych kwestii takich jak kruchość życia, samotność, wyobcowanie, odmienność. Szkolny outsider poznaje Arthura, chłopca, który jest nadmuchiwany. Art jest niczym balon, łatwo go skrzywdzić, musi uważać, żeby nie zostać przekłutym. Główny bohater (oczywiście zapomniałam imienia) wbrew wszelkim przewidywaniom zaprzyjaźnia się z delikatnym Arthurem. Uczy się przy nim wielu rzeczy, poznaje smutek związany z odejściem przyjaciela. Warto sięgnąć po ten zbiór opowiadań, choćby po to, żeby przeczytać tę wzruszającą historię.



W zbiorze znajdziemy między innymi opowiadania o chłopcu zamienionym w obrzydliwego insekta oraz o lekarzu - zabójcy wampirów (mającym bardzo ciekawe nazwisko - Van Helsin). Nie wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu. Najlepszym według mnie jest "Duch XX wieku". Bardzo klimatyczna i działająca na wyobraźnię historia. Jeśli mogłabym uwierzyć w któreś z opowiadań, byłoby to właśnie to opowiadanie.
Książkę warto przeczytać, warto mieć ją u siebie na półce. Joe Hill zasłużył sobie swoim niesztampowym piórem na zaszczytne miejsce na "Półce dobrych książek", zaraz obok swojego ojca i innych wybitnych pisarzy.

W skali od 1 do 20 za tą książkę Joe dostaje ode mnie 17 punktów. Odjęłam za formę (nie przepadam za opowiadaniami jak już pisałam) oraz za kilka drobnych szczegółów fabularnych. Jeśli Joe nie porzuci pisarstwa i będzie dalej rozwijał się artystycznie, to za kilka lat może dorównać swojemu ojcu, czego mu serdecznie życzę. Punkty na plus zostały przydzielone za nowatorskie podejście do horroru, umiejętne korzystanie z różnych gatunków literackich oraz za lekkość pióra.

Niedługo pojawią się kolejne recenzje książek Joe'go Hill'a - "Pudełko w kształcie serca" oraz "Rogi".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz