O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

środa, 1 sierpnia 2012

Dałam się oszukać jak mała dziewczynka.. i dobrze mi z tym!

Claudia Gray
"Wieczna noc"



Wydawnictwo: Amber

ISBN: 978-83-241-3650-6


Data wydania: 2010


Miejsce wydania: Warszawa


Tytuł oryginalny:
Evernight








Cholera, dałam się oszukać! I to podwójnie. Pierwszy raz nastąpił już w momencie gdy spojrzałam na okładkę tej książki. Pierwszą myślą była: "Kolejna kiepska powieść o wampirach". Tandetna okładka utwierdzała mnie w moim przekonaniu. Mimo to z masochistycznym wręcz nastawieniem wzięłam tą książkę ze sobą. Stwierdziłam, że jedna szmira w tą czy w tą już mi nie zaszkodzi. I tutaj właśnie dałam się nabrać. Książka okazała się zupełnie inną niż podejrzewałam. Nie jest nudnym romansidłem z kłami w tle.

Drugie zaskoczenie przyszło później.Na początku wszystko wygląda jak mieszanka "Harry'ego Potter'a" ze "Zmierzchem". Wszystko jest szablonowe, przewidywalne. Potem jednak mniej więcej w połowie książki wszystko się zmienia, zaskakuje i wciąga czytelnika. Byłam tak zaskoczona tym co się stało, że na dobrą chwilę odłożyłam książkę. Pewnie miałam niesamowicie kretyński wyraz twarzy myśląc: "Ale jak to?!". Dla samego tego zaskakującego wydarzenia warto przeczytać tą książkę. Czytelnik jest wodzony za nos i utwierdzany w przeświadczeniu, że wszystko wie... A potem następuje obrót o 180 stopni i trzeba radzić sobie z lekkim oszołomieniem. Biorąc tą książkę ze sobą do domu w ogóle nie spodziewałam się, że przypadnie mi do gustu. Odkąd skończyłam czytać "Wieczną noc" bezustannie rozglądam się w bibliotekach i księgarniach za kontynuacją tego utworu, na razie jednak bezskutecznie. 
Kontynuacją "Wiecznej nocy" jest "Stargazer" (astrolog - nie wiedzieć czemu przetłumaczono na nasze jako "Mowa Gwiazd"), trzecia część nosi tytuł "Hourglass" (co jeszcze dziwniejsze przetłumaczono Klepsydrę na "Ucieczka"). Finalnym utworem jest "Afterlife". Wydawało mi się, że już tak banalnego tytułu nie można skopać, a tu niespodzianka! Afterlife zostało przetłumaczone jako "Powrót do Wiecznej nocy". Strasznie mnie irytuje takie bezmyślne i zupełnie niepotrzebne ulepszanie "na siłę". Z pewnością kiedyś uda mi się zakupić dalsze części tej serii i mam nadzieję, że mnie nie rozczarują. 
Swoją drogą patrząc na to co wyprawiają tłumacze z obcojęzycznymi utworami mam coraz więcej podejrzeń. Może powinnam zacząć czytać książki w oryginałach, może w swoim pierwotnym języku wydałyby się dużo lepsze? A może nasi nierozgarnięci tłumacze psują cały efekt? Wcale bym się nie zdziwiła. Jednak powstaje tu problem natury technicznej - książki takie ciężko dostać, a jak już to są drogie...
Wróćmy do "Wiecznej nocy". Z niejakim zdziwieniem przeczytałam na anglojęzycznej Wikipedii, że seria ta rekomendowana jest czytelnikom od 14 do 18 lat. Jakoś wyjątkowo przypadła mi do gustu, nie czuję się za stara na tą książkę... Może nie jest ona arcydziełem literackim, może brakuje jej kunsztownego języka i dobrze zarysowanych postaci, ale ma w sobie to coś.
Fabuła

Życie 16 letniej Bianki nagle się komplikuje. Wbrew swojej woli musi zacząć do nowej szkoły. Dla dziewczyny, która jest odludkiem to spory problem. Rówieśnicy jej nie akceptują, szkoła wydaje się być bardzo dziwna i ponura. Bianca postanawia uciec.  Podczas swojej ucieczki z akademii Wiecznej Nocy poznaje tajemniczego i przystojnego Lucasa. Dziewczyna dzięki temu spotkaniu decyduje się dać szanse nowemu miejscu. Już po krótkim czasie Bianca jest przekonana, że ze szkołą jest coś nie tak. Bianca powoli zakochuje się w Lucasie, którego uważa za wyjątkowego. Jednak jak to bywa w tego typu książkach na drodze ich uczucia staje wiele przeszkód. Kim jest Lucas? Czy to uczucie ma szanse na przetrwanie?
Podsumowanie

Polecam tym, którzy szukają zaskakujących zwrotów akcji oraz takim, którzy nie wymagają zbyt wiele od języka i bohaterów. Ogólna ocena to 7.

3 komentarze:

  1. Zaciekawiłaś mnie tym twistem fabularnym, ale to chyba nie dla mnie, mój umysł ma kłopoty z trawieniem tego typu historii :D Wczoraj pożyczyłem od siostry "Intruza" Stephenie Meyer i, choć akurat tam wampirów nie ma (jeszcze) nie potrafię się wciągnąć ;) Ale zobaczymy co będzie nie dalej, nie mówię hop, póki nie przeskocze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wielką przyjemnością sięgnąłbym po jakąś dobrą powieść grozy, choć przyznam, że ta okładka też i mnie z miejsca odrzuca. Natomiast z Twojej recenzji wynika, że warto. Choć nie wiem, czy przebrnę do tej połowy książki, od której wszystko jest lepiej:) Zobaczymy.

    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Intruza" i na początku też mi się nie podobała ta książka, ale potem... bardzo się wciągnęłam. "Wieczna noc" to typowo kobieca książka chyba ;)
    Simon to raczej powieścią grozy nie jest, raczej takie czytadło. Jeżeli szukasz powieści grozy to polecam "Głębię Ciemności", "Mgłę" Herberta i "Tajemnicę rzeki Lost River" M. Koryty :)
    Pozdrawiam również :)

    OdpowiedzUsuń