O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

wtorek, 23 października 2012

Żyjemy w okrutnych czasach

Tytuł: Sala Samobójców
Reżyseria: Jan Komasa
Premiera:  2011
Scenariusz: Jan Komasa
Występują: Jakub Gierszał, Roma Gąsiorowska, Agata Kulesza
Muzyka: Michał Jacaszek

Niesamowite. To kolejny polski film, który nie sprawił, że mam ochotę zwymiotować. A to dziwne, bo ostatnie nasze rodzime produkcje sprawiały, że czułam się chora. "Sala samobójców" jest inna. Nie ma tu wszechobecnych Karolako-Adamczyko-Szyców i przede wszystkim dzięki temu ten film można obejrzeć bez obaw o swój żołądek.
Poruszyła mnie ta historia. Emanująca od głównego bohatera samotność wprost przytłaczała swoim ogromem. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to jeden z lepszych filmów polskich jakie miałam okazję obejrzeć (ale muszę też uczciwie przyznać, że nie oglądam ich zbyt wiele).

Fabuła
Dominik to nastolatek, który już na pierwszy rzut oka jest inny od swoich rówieśników. Chłopak podczas jednej z imprez bierze udział w zakładzie - dwie koleżanki obiecują, że się pocałują, jeśli dwóch kolegów też to zrobi. Dominik przyjmuje wyzwanie, całuje się z kolegą. Niespodziewanie bardzo podoba mu się to doświadczenie. Dochodzi do incydentu, podczas którego chłopak ujawnia swoje zainteresowanie płcią przeciwną. Jego szkolni koledzy zaczynają szydzić z jego odmienności, ich żarty doprowadzają Dominika do depresji. Zamyka się w sobie, pocieszenia szuka w internecie. Odnajduje bratnią duszę, tajemniczą Sylwię, która jest założycielką internetowej Sali Samobójców - miejsca w którym spotykają się ludzie, którzy nie potrafią poradzić sobie z otaczającym ich światem. Wkrótce okazuje się, że przyjaźń, która miała dać mu nadzieję, może dla Dominika skończyć się tragicznie...

Współczesny portret samotności
Dominik (Jakub Gierszał) jest inny. Jest wrażliwy, samotny, zagubiony. Nie odnajduje się w towarzystwie swoich rówieśników, nie wie gdzie jest jego miejsce na świecie. Wydaje mu się, że nikt nie jest w stanie go zrozumieć, rzeczywistość go przytłacza. Chyba do końca sam nie wie, kim jest. Próbuje manifestować swoją odmienność poprzez styl ubierania się, lecz to tylko pogłębia jego alienację. Przeraża go świat, który stawia wobec niego jedynie wymagania - szkoła, zbliżająca się matura, presja aby stać się kimś to zbyt wiele dla tego nastolatka. Teoretycznie nie brakuje mu w życiu niczego - status materialny jego rodziców sprawia, że może mieć wszystko czego zapragnie. Rodzice Dominika nie dostrzegają jednak, że chłopak zamiast nowych gadżetów bardziej potrzebuje troski, uwagi i zrozumienia. Mamy tu do czynienia z różnicą pokoleń, która staje się nie do pokonania.
Nastolatek nie radzi sobie z okrucieństwem rówieśników, ze swoją innością i z wrażliwością, która czyni go bezbronnym. Jak wielu innych szuka ucieczki od tego wszystkiego. Swoje miejsce odnajduje w dziwnym, wirtualnym miejscu - Sali Samobójców. Dominikowi wydaje się, że dzięki Sylwii oraz innym członkom tej surrealistycznej społeczności zaczyna rozumieć siebie. Chłopak jest w depresji, przez co jest bardzo podatny na wpływy innych. Sylwia próbuje przekonać Dominika, że jedyną ucieczką od okrucieństwa i samotności jest śmierć. Nastolatek na wiele dni zamyka się w swoim pokoju, rzuca szkołę, nie reaguje na próby kontaktu ze strony rodziców. Gdzie zaprowadzi go zaufanie do nowej, wirtualnej przyjaciółki? Czy odnajdzie swoją drogę?

Tematyka - znikąd pomocy
Jan Komasa poruszył w swoim filmie niesamowicie ciekawą tematykę. Najbardziej zainteresowała mnie kwestia relacji rodzic-dziecko. Przeraża mnie brak zrozumienia, nieumiejętność prowadzenia rozmowy, bariera, która powstaje pomiędzy pokoleniami. Niejednokrotnie miałam okazję sama przekonać się o tym, jak ciężko porozumieć się z rodziną, jak ciężko sprostać wymaganiom. Zawsze zbuntowana, zawsze daleko odstawałam od ideału jaki chcieli uczynić ze mnie moi rodzice... Może dlatego ten film tak bardzo mną wstrząsnął.
 Wielu "dorosłych" zapomniało już jak to jest być dzieckiem, nie wiedzą już co wtedy jest ważne. Pochłonięci wspinaniem się na kolejne szczeble kariery i zdobywaniem pieniędzy zapominają, że dla młodego człowieka wszystko to jest odległą przyszłością, o której niekoniecznie chcą myśleć. Wydaje się im, że nowy komputer czy ubranie jest w stanie zrekompensować dziecku ich nieobecność czy brak uwagi. Niestety, nic bardziej mylnego. W dzisiejszych czasach pogoń za dobrobytem odebrała wielu ludziom zdrowy rozsądek... W "Sali Samobójców" osoby dorosłe ukazane są jako bezuczuciowe istoty, którym zależy tylko na pieniądzach i uznaniu. Nie potrafią dostrzegać swoich błędów, w pewnym sensie są tak samo zagubieni jak młodzież.
Strasznie zirytowała mnie postać pani psycholog, która zbagatelizowała sprawę Dominika. Jej zachowanie to kwintesencja braku empatii i kompetencji - lekarz, którego zadaniem jest pomaganie, skupia się jedynie na zarabianiu pieniędzy. Jan Komasa ukazuje przykre, ale prawdziwe oblicze współczesnego człowieka. Niektóre sytuacje są przerysowane, wyolbrzymione, ale dzięki temu łatwiej dostrzec problem.
Ciągle uważam, że nasze społeczeństwo jest chore - dzieciństwo i okres nastoletni, tak na prawdę najpiękniejszy czas jaki dostajemy od życia jest dla wielu z nas okresem nieprawdopodobnych cierpień - ciągle trzeba spełniać czyjeś oczekiwania, uczyć się i zachowywać właściwie. Ciągła presja doprowadza niektórych do samozniszczenia. Czy to nie chore, że w momencie gdy jesteśmy młodzi, bezbronni i nie wiemy nic o życiu decydujemy już o swojej przyszłości? Ilu z nas z powodu złego wyboru dokonanego za młodu będzie do końca życia robić coś, co nie tylko nie sprawia satysfakcji, ale zwyczajnie odbiera chęć do istnienia?
Kolejnym tematem, jak najbardziej uniwersalnym jest brak akceptacji ze strony rówieśników. Okrucieństwo, do którego zdolne są dzieci czy nastolatki jest przerażające. Potrafią wyszydzić, odepchnąć i w efekcie zniszczyć jednostkę, która choćby odrobinę odstaje od norm. Jak często ostatnio słyszy się o przypadkach, w których brak tolerancji, a wręcz jawna agresja doprowadziły do tragedii? Coraz młodsze dzieci są szykanowane i doprowadzane do ostateczności, przykładów jest wiele, ja przytoczę jeden:
"Każdego dnia przed pójściem do szkoły Harry (+10 l.) czuł rozpacz i przerażenie. Wiedział, że czekają go tam docinki, popychanie, wyśmiewanie tylko dlatego, że był cichy, spokojny i nie chciał rozrabiać. Któregoś dnia we wrażliwym chłopcu coś pękło.
Poczuł, że woli umrzeć, niż jeszcze raz zobaczyć drwiące uśmieszki. Zamknął się w swoim pokoju na piętrze. Z paska od spodni zrobił pętlę... 45 minut później w domu Hucknallów rozległy się krzyki rozpaczy rodziców. Ciało małego Harry'ego zwisało pod sufitem."
Żyjemy w przerażających czasach.

Inspiracje
Jan Komasa czerpał inspiracje z kilku źródeł. Najbardziej wzruszyła go historia Magdy Malarowskiej, 21-letniej dziewczyny, która po wielu latach walki z depresją popełniła samobójstwo. Na podstawie jej historii, opowiedzianej przez matkę powstał film. Dla zainteresowanych artykuł (albo może wywiad) o Magdzie, który zawiera jej emanujące samotnością i przerażeniem wiersze Please, please, please.
Kolejną inspiracją była myśl Virgini Woolf, sam Komasa mówi o tym tak:
"- Bezpośrednią inspiracją do filmu była myśl Virginii Woolf, zapisana w "Pokoju Jakuba": 'To nie katastrofy, morderstwa, śmierć czy choroby nas zabijają i postarzają, ale sposób, w jaki ludzie patrzą, śmieją się, wskakują na stopnie omnibusów'. Można mieć bardzo dużo, może się wydawać, że ma się ustawione, szczęśliwe życie, a i tak nieoczekiwanie dopadnie nas los. Zabijają rzeczy małe, nieoczywiste. Chciałem się im przyjrzeć z dzisiejszej perspektywy."*Komasę inspirowały także powieść "Cierpienia młodego Wertera", gry komputerowe takie jak Second Life, Facebook czy nawet sekty. Wszystko to udało się zgrabnie połączyć, efekt końcowy jest rewelacyjny.

Nie mogłam uwierzyć...
... że to polski film. Kiedy zobaczyłam fragmenty byłam bardzo zdziwiona, że coś takiego powstało w naszym kraju. Animacje są bardzo ciekawe, dopracowane i realistyczne. Fabuła ciekawa, postacie niebanalne, gra aktorska na poziomie (zwłaszcza w wykonaniu Gierszała i bardzo lubianej przeze mnie, charakterystycznej Romy Gąsiorowskiej). Życzyłabym sobie więcej takich produkcji - chętniej chodziłabym do kina.
Film wstrząsnął mną, dał mi do myślenia. Przez dobrych 20 minut po filmie milczałam (a rzadko się to u mnie zdarza). Byłam pod tak dużym wrażeniem, że przez kilka dni myślałam o "Sali Samobójców", o tym że gdzieś na prawdę dzieją się takie historie. Lubię filmy, które po obejrzeniu zostają w głowie, zostawiają jakiś ślad, a ten należy właśnie do takiej kategorii.
Obraz Jana Komasa ma oczywiście wady - jest momentami monotonny, ma specyficzny klimat, korzysta z rozwiązań do jakich widzowie nie są przyzwyczajeni - przez co zniechęca niektórych.  Na początku ciężko wczuć się w sytuację, fragmenty sieciowe są czasem za długie, nudnawe. Mimo to, mnie film bardzo się spodobał - spełnił swoją rolę. W kinach filmu już nie obejrzycie, ale zachęcam do wypożyczenia - moja ocena to 9,5.


*http://www.culture.pl/baza-film-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/eAN5/content/sala-samobojcow

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz