O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

wtorek, 23 października 2012

Hip-hopowa podróż do przeszłości


Tytuł: Jesteś Bogiem
Reżyseria: Leszek Dawid
Premiera:  2012
Scenariusz: Maciej Pisuk
Występują: Marcin Kowalczyk, Tomasz Schuchdardt, Dawid Ogrodnik
Muzyka: Fokus, Rahim
Na podstawie: "Paktofonika. Przewodnik krytyki politycznej"

Magik

Długo zbierałam się do napisania tej recenzji. Szło mi bardzo opornie, bo ciężko wyrazić słowami to czym dla mnie był ten film. Brzmi to bardzo pompatycznie, ale dla mnie te niespełna dwie godziny to wyjątkowe przeżycie. Nie dlatego, że film jest arcydziełem (bo nie jest), ale dlatego, że zafundował mi fantastyczną "hip-hopową podróż do przeszłości". Dzisiaj będę musiała pobawić się trochę w ekshibicjonistkę, odsłonić trochę mojej przeszłości - bez tego moja recenzja nie miałaby sensu.

Fabuła
"Jesteś Bogiem" opowiada historię trzech młodych chłopaków, których połączyła miłość do muzyki. Między tą trójką pojawiła się przyjaźń. Obserwujemy jak Magik (Piotr Łuszcz), Fokus (Wojciech Alszer) i Rahim (Sebastian Salbert) walczą z niesprzyjającymi warunkami, próbują pokonać szarą rzeczywistość i spełnić swoje marzenia. Pragną wydać płytę, chcą grać koncerty. Los stawia im na drodze wiele przeszkód, które pokonują  za sprawą swojego uporu i ogromnego talentu. Niekiedy dostają solidnie po dupie, jednak za każdym razem podnoszą się i działają dalej. Tworzą muzykę, która trafia do domów wielu słuchaczy - jednak czasy, w których tworzyli nie pozwoliły im odnieść sukcesu, na jaki zasłużyli. Zmagania trójki hip-hopowców obserwujemy na różnych płaszczyznach - miłosnych, rodzinnych, finansowych i nie tylko.
Na szarym tle blokowisk i ubogiego Śląska trzy talenty wykwitają niczym trzy egzotyczne, barwne rośliny. Ich muzyka to nie tylko dźwięki, ale i fenomenalnie złożone słowa, które niosą ze sobą przekaz, który trafia do młodych ludzi. Film ukazuje ich zmagania z przemysłem fonograficznym, ich osobiste problemy, porażki i sukcesy. Wszystko to dąży do smutnego finału, jakim jest śmierć lidera zespołu, Magika.

"W moich kręgach"
Fokus
O PFK usłyszałam dopiero w roku 2001, mniej więcej na rok po śmierci Magika. Byłam wtedy jeszcze dzieckiem, nie miałam w ogóle ukształtowanego gustu muzycznego. Któregoś dnia odwiedzili mnie koledzy z osiedla - przynieśli coś do posłuchania. I wtedy zostałam zaczarowana. Kawałki zarówno składu Kaliber 44 jak i Paktofoniki były dla mnie czymś zupełnie innym od sieczki jakiej słuchali wtedy moi rówieśnicy.
Słuchało się po cichu, w tajemnicy przed rodzicami - miało to niesamowity urok i ten wspaniały posmak rzeczy zakazanej. Muzyka ta towarzyszyła mi niemalże non stop, teksty wryły się w pamięć i pozostały w niej aż do dzisiaj. O Paktofonice wiedziałam niemal wszystko. W "naszych kręgach" ciągle rozmawialiśmy o Magiku, Fokusie i Rahimie, o ich tekstach, w kółko słuchaliśmy kaset, potem płyt. Byliśmy niemalże maniakami tej muzyki. Z biegiem czasu większość osób z naszego grona poszła swoją drogą - tylko ja i moja kumpelka dalej żyłyśmy tą muzyką. Zawsze żałowałam, że nie miałam okazji zobaczyć legendarnego składu na żywo. Kiedy powstało Pokahontaz okazja się nadarzyła - wreszcie zobaczyłam na własne oczy dwóch z trzech moich wielkich idoli. To był mój pierwszy koncert, cudowne wspomnienie. Słuchałam jak urzeczona. Niestety bez Magika to nie było już to samo, chłopaki nie grali starych kawałków, promowali wtedy swoją nową płytę i próbowali zwyczajnie żyć dalej po tragedii jaka się wydarzyła. Z biegiem lat zaczęłam słuchać zupełnie innych gatunków muzycznych - nie mogłam odnaleźć w hip-hopie tego, co mogły zaoferować składy takie jak Kaliber i Paktofonika. Często wracałam do Kinematografii, Archiwum Kinematografii czy do albumów K44. Mimo, że minęło już tyle lat, to ta muzyka jest dla mnie cały czas czymś wyjątkowym  - "bo ta muzyka jest nieuleczalna"...

"Wszystko ma swoje priorytety, niestety"
Rahim
Szkoła, problemy, praca, rodzina, obowiązki- ogólnie mówiąc brak czasu - wszystko to sprawiło, że nie wiadomo kiedy hip-hop zszedł w moim życiu na dalszy plan. Dopiero ten film przypomniał mi wszystko na nowo. Oglądając go czułam się jak w machinie czasu, która zabrała mnie z powrotem do dzieciństwa, do tego pierwszego razu gdy słuchałam "Chwil ulotnych" czy "Priorytetów". Wspaniale było znów poczuć tamten klimat, oglądać to wszystko, słuchać tej muzyki na wielkiej sali kinowej. A najfajniejsze było to, że salę wypełniali ludzie w moim wieku lub starsi, dla których ta muzyka kiedyś znaczyła tak wiele. Zdarzali się także dużo młodsi widzowie. I tutaj mała dygresja: Niektórym było to wyraźnie nie w smak. Usłyszałam komentarz "Co to gówniarstwo tutaj robi, przecież ich wtedy jeszcze na świecie nie było - gimbaza!". To samo w internecie - "wielcy fani" grzmią, że nagle PFK stała się modna. Cóż - ja tam się cieszę, że ludzie jeszcze młodsi ode mnie interesuje się Paktofoniką, zamiast słuchać jakiegoś gówna w stylu Miley Cyrus czy Justin Bieber.
Wracając do tematu - ta "podróż w czasie" była świetna. Twórcy przyłożyli się do odwzorowania realiów tamtych lat, zwracali uwagę nawet na szczegóły - można wypatrzeć plakat 8 finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej, czy też reklamę chipsów, których już od dawna nie ma. Nie obyło się oczywiście bez wpadek (talerze N-ki na balkonach czy nowe modele samochodów), ale nie jest to jakoś bardzo rażące. Najważniejsze zostało zachowane - klimat tamtych lat. Dla kogoś takiego jak ja, ten film to prawdziwa bomba.

"Wielka gra, jak sądzisz?"
Tomasz Schuchdardt jako Fokus
Jeżeli chodzi o aktorów, mam problem tylko z odtwórcą roli Fokusa. Tomasz Schuchdardt jakoś mi tu nie pasuje. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie dał rady - poradził sobie bardzo dobrze w trudnych momentach - kawałek "Powierzchnie tnące" w jego wykonaniu robi wrażenie - przede wszystkim pod względem szybkości wypowiadania słów. Brak mi tutaj fenomenalnego głosu podobnego do Fokusa, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Wojciech Alszer jest osobą bardzo wyrazistą i charakterystyczną - podejrzewam, że ciężko go zagrać. Od szczeniaka byłam zakochana w jego cudownym głosie i w tej jego niepokornej osobowości - pełnej uporu, chamstwa i bezczelności. Wystarczy odsłuchać jakiegokolwiek wywiadu z Fokusem, żeby wiedzieć o czym piszę - na pewno nie jest łatwo odwzorować kogoś takiego. (np: Upokorzony przez Fokusa dziennikarz wychodzi z sali)
Dawid Ogrodnik jako Rahim
Bardzo spodobał mi się natomiast Dawid Ogrodnik. Rahim "w jego wersji" jest bardzo sympatyczny, a co najważniejsze autentyczny w tym co robi. Wesołe ogniki, które pojawiały się w jego oczach, przekora i humor - wszystko to razem bardzo przyjemnie się oglądało.
I teraz oczywiście największa gwiazda - Marcin Kowalczyk. Słyszałam różne opinie na temat jego zdolności aktorskich. Moim zdaniem zagrał genialnie. Były takie momenty, w których miałam wrażenie, że przemawiał z głębi swojego serca, że pokazuje widzom swoją duszę. Moment, w którym rapuje na klatce schodowej jest fantastyczny. Kowalczyk pokazuje całą gamę emocji, całe spektrum ludzkich uczuć. Ukazuje osobowość artysty, człowieka wybitnego, utalentowanego, ale dręczonego przez demony. Wszyscy fani Magika na pewno oczekiwali, że idola zagra ktoś odpowiedni - myślę, że "lepiej być nie może"... Pozytywnie na temat gry aktorskiej odtwórcy Piotra Łuszcza wypowiadał się także sam Abradab, którego zdanie tutaj jest bardzo ważne - w końcu doskonale znał Magika:
Marcin Kowalczyk jako Magik
"- Ciekawie zostały zagrane wszystkie trzy główne postaci. Magik w niektórych momentach został pokazany bardzo prawdziwie. Jak Marcin Kowalczyk zaciskał szczękę i ruszały mu się kości policzkowe albo jak mówił: "Kurwa, ja pierdolę!" - to było żywcem wzięte od Magika. No i koleś nauczył się fajnie rapować, naprawdę, to jak wykonał "Plus i minus", szacunek."
Czy nie sądzicie, że nasze polskie filmy powinny opierać się na aktorach takich jak ta trójka - młodzi, nieznani (przynajmniej nie na dużą skalę) i bardzo utalentowani? A nie w kółko te same łajzy, które nic sobą nie reprezentują...

Sukces
Film odniósł ogromny sukces jak na warunki polskie. Do dnia 13.10.2012 obejrzało go ponad 1.200.000 widzów. Aktualnie obraz ten plasuje się na 3 miejscu w rankingu na najpopularniejszą produkcję roku. Film otrzymał także liczne nagrody, które podaję za wikipedią:
  • 2012 – Nagroda za debiut reżyserski lub drugi film (Leszek Dawid) – 37. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
  • 2012 – Nagroda za drugoplanową rolę męską (Dawid Ogrodnik) – 37. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
  • 2012 – Nagroda za drugoplanową rolę męską (Tomasz Schuchardt) – 37. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
  • 2012 – Nagroda za debiut aktorski (Marcin Kowalczyk) – 37. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
  • 2012 – (Nagroda) Wschodząca Gwiazda Elle (Marcin Kowalczyk) – 37. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
  • 2012 – Nagroda Internautów Wirtualnej Polski – 37. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni[20]
  • 2012 – Nagroda dziennikarzy za "oryginalne przedstawienie autentycznej historii artysty, osadzonej we współczesnej kulturze młodzieżowej" – 37. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyn

Zarzuty
"Życie to teatrzyk
Nikt się nie ogląda
Każdy patrzy
Jak zdobyć główną rolę
Najlepiej raz, dwa, trzy"

Jak zwykle pojawiły się zarzuty. Najczęściej słyszy się o tym, że film jest przekłamany, że to co widzimy na ekranach to nieprawda. Najśmieszniejsze jest to, że najwięcej do powiedzenia mają Ci, którzy filmu nawet nie widzieli - bo przecież "nie pójdą na takie badziewie". Wszyscy Ci, którzy mają pretensje o to, że film wykrzywia realia tamtych czasów, o to że zmienia historię trzech uzdolnionych chłopaków ze śląska w łzawą historyjkę, zapominają chyba o jednym - ten film nie jest dokumentem. To film fabularny, dosyć luźno oparty na wydarzeniach autentycznych. Ma za zadanie opowiedzieć historię Magika, Rahima i Fokusa w sposób przystępny dla publiczności, a nie pokazywać wszystkie szczegóły z ich życia. Trzeba pamiętać, że niektóre z wydarzeń, mimo upływu lat są nadal bolesne dla niektórych osób z otoczenia Piotra Łuszcza - zwłaszcza dla rodziny i przyjaciół . Ze względu na szacunek dla nich pominięto lub zmieniono niektóre kwestie. Należy także zwrócić uwagę na to, że w filmie, który trwa godzinę i 50 minut nie sposób umieścić tak długiej i skomplikowanej historii. Nie poświęcono więc uwagi wszystkim wątkom, a te, na które się zdecydowano - zwyczajnie uproszczono.
Głównym zarzutem była choćby zmiana faktów dotyczących tego, jak i kiedy poznali się członkowie Paktofoniki. Każdy fan wie, że chłopaki znali się na długo wcześniej, niż jest to zasugerowane w filmie. Ale czy to aż takie ważne? 
Swoje żale i pretensje dotyczące filmu wygłosiły także osoby mniej lub bardziej znane. Między innymi niejaki Krzysztof Kozak, który został przedstawiony w negatywny sposób. Kwestionuje on wydarzenia, które zostały ukazane w obrazie Leszka Dawida. Kozak został ukazany jako typek z pod ciemnej gwiazdy, który oszukał zespół - czy tak było, czy to jedynie wybujała wyobraźnia producentów - o tym wiedzą najpewniej jedynie zainteresowani - sam Kozak (który oczywiście zaprzecza) oraz Fokus i Rahim, którzy dyplomatycznie nie zabrali głosu w tej kwestii.
Kolejną osobą, która zdradziła swoje zdanie na temat filmu i jego zgodności z rzeczywistością był Abradab. Członek Kalbira 44 dosyć enigmatycznie wypowiedział się na temat jego autentyczności. Marten skomentował to w taki sposób:
"Film oparty jest na faktach, choć wiadomo, że wprowadza też sporo fikcji. O to nie mam żadnych pretensji, ale przede wszystkim scenariusz mocno namieszał w datach". Po jego słowach widać także, że zabolało go marginalne potraktowanie roli jego, oraz Joki przez producentów filmu:
"Na pewno jest mi trochę przykro, że zostaliśmy w jakiś tam sposób pominięci. (...)  wydawało mi się, że bardziej będzie opowiadał o Magiku, a nie o Paktofonice. Wiadomo, że to Magik jest tutaj głównym bohaterem, postacią tragiczną, warto jednak podkreślić, że z Kalibrem nagrywał od 1991 roku do 1998 roku, a z Paktofoniką od 1998 do 2000 roku. Liczby mówią same za siebie." No cóż, każdy chciałby być ważny...
Nie mogę się nie zgodzić z zarzutami dotyczącymi pominięcia niektórych wydarzeń czy zmiany faktów - jednak nadal uważam, że nie jest to tak bardzo istotne. Mnie osobiście film odpowiadał, nie przeszkadzały mi nieścisłości czy drobne błędy - postrzegałam go jako całość, na której świetność nie wpłynęły drobne niedociągnięcia.
Jedyne czym osobiście rzygam to durne wypowiedzi na temat Magika ("Jak idolem może być idiota, który skoczył z okna?", "Magik jest sławny dlatego, że się zabił") i durne obrazki, które zalewają sieć. Internetowi pieniacze i hejterzy nie potrafią uszanować niczego ani nikogo...
 Po bandzie pojechała także znana właściwie z niczego Natalia Lesz, której wypowiedź kazała mi zwątpić w mądrość istot ludzkich. Panienka napisała:
"Może dlatego, zanim nawet obejrzałam film “Jesteś Bogiem”, wciąż miałam idealistyczną wizję, że gdybym mocno przytuliła Magika, dzisiaj pisalibyśmy piosenki, niczym Liber i Grzeszczak :)" Natalia to nowy Zbigniew Nowak - ręce które leczą z pragnienia popełnienia samobójstwa? Przysięgam, że po przeczytaniu tego miałam ochotę walić głową w ścianę. Cytat ten powinien znaleźć się w słowniku pod hasłem kompromitacja.

Fokus i Rahim o "Jesteś Bogiem"
Najważniejsze jest tutaj zdanie Fokusa i Rahima na temat filmu. To oni znają najlepiej tę historię, znają prawdziwe wydarzenia i przede wszystkim widzą na ekranach samych siebie, odgrywanych przez innych. Oto jak wypowiadają się na temat filmu (miks z różnych wywiadów):
"To nasza historia i - choć trudno zachować dystans - musimy przyznać, że efekt finalny jest rewelacyjny - mówią "Rahim" i "Fokus" o filmie w reżyserii Leszka Dawida. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że ten film w końcu powstał, bo istnienie samej książki ze scenariuszem nie było do końca satysfakcjonujące. To tak, jakby wydać liryki własnych kawałków, bez wydawania płyty - dodaje "Rahim".
"Dawid Ogrodnik odgrywa Rahima, którym byłem i jestem. Na pewno w tej postaci jest część mojej duszy" - mówi Sebastian "Rahim" Salbert
- W ilu procentach "Jesteś bogiem" jest prawdą? Trudno powiedzieć, bo sposób w jaki film przemawia jest dość specyficzny. Te wszystkie sytuacje były prawdziwe, ale nie wydarzyły się w jednym czasie - opowiada Fokus.
- Pomimo tego, że są różnice w wyglądzie, głosie i naszych zachowaniach, da się odczuć, że to jest część nas, jakiś pierwiastek naszych dusz - dodaje Rahim."

Moje wrażenia
Niesamowite jest to, że tak jak już pisałam, ten film obudził we mnie zapomnianą miłość do polskiego hip-hopu. Co jeszcze dziwniejsze - oczarował także mojego partnera, który nie miał pojęcia o tej muzyce. Byłam zdziwiona, gdy po obejrzeniu filmu wypytywał mnie o losy Fokusa i Rahima, o to co w filmie było prawdą, a co nie. Szczęka opadła mi jeszcze bardziej, gdy po przyjściu do domu siadł do komputera, a po chwili usłyszałam dobywające się z głośników "Priorytety". Ten film nas zaczarował. Wszyscy na sali kinowej byli we władaniu tego samego czaru - oglądali z zapartym tchem, rymowali cicho pod nosem wraz z aktorami, śmiali się - lecz śmiech ten miał w sobie jakiś cień - każdy z nas zdawał sobie sprawę, że cała ta historia, momentami szalenie zabawna prowadzi nas do nieuniknionego tragicznego finału.
Ciekawe ile osób siedzących w kinowych fotelach zastanawiało się, co stałoby się gdyby Magik żył... Wiele osób płakało. Takiej ciszy po projekcji filmu nie doświadczyłam na sali kinowej jeszcze nigdy. Ludzie w milczeniu siedzieli i patrzyli w ekrany, po chwili jakby otrząsali się z zamyślenia i powoli wstawali. Gdy wychodziliśmy nikt się nie śmiał, nie żartował. Mało kto w ogóle rozmawiał. Wszyscy byli pod wrażeniem. Oglądając film taki jak "Jesteś Bogiem" uwierzyłam, że jest jeszcze jakaś nadzieja dla polskiej kinematografii. Film oceniam na 10 punktów, ale zdaję sobie sprawę, że znów nie jestem obiektywna i nie dostrzegam wad, które inni na pewno by dostrzegli.


Jeśli jeszcze nie mieliście przyjemności obejrzeć "Jesteś Bogiem" to zapraszam do obejrzenia, a oto zwiastun:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz