O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

sobota, 22 grudnia 2012

„Jesteśmy uwięzieni w czasie, jak owady w bursztynie.”

Kurt Vonnegut
"Rzeźnia numer pięć,
Czyli krucjata dziecięca,
Czyli obowiązkowy taniec ze śmiercią"


Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
ISBN: 83-06-01866-4
Data wydania: 1989
Miejsce wydania: Warszawa
Tytuł oryginału: Slaughterhouse-Five or The Children's Crusade

Czytane: drugi raz

Sama pewnie nie sięgnęłabym po książkę tego typu, na szczęście Uniwersytet dba o mój rozwój... Za pierwszym razem musiałam przeczytać "Rzeźnię numer pięć" na zajęcia z literatury anglojęzycznej. Wtedy jakoś nie bardzo przypadła mi do gustu. Teraz po niemalże dwóch latach czytałam jeszcze raz, znowu "z przymusu".  Tym razem poświęciłam tej książce o wiele więcej uwagi. Bez wątpienia mogę powiedzieć, że ten niezwykle krótki utwór niesie w sobie wiele wartości. Pod płaszczykiem czarnego humoru i fantastycznych wątków przemyca nam do głów bardzo istotne informacje. Kurt Vonnegut, który osobiście doświadczył koszmaru wojny, przekazał nam, czytelnikom jedną uniwersalną prawdę - wojna to bezsens. Na pierwszy rzut oka ciężko dostrzec w "Rzeźni numer pięć" czysto antywojenne przesłanie. Gdy jednak "wgryziemy się" w treść, bez problemu zobaczymy, że zamysłem autora było ośmieszenie wojny, ukazanie tego jakim jest ona nonsensem. Vonnegut w swojej  krótkiej powieści prowadzi niesamowicie intrygującą grę z czytelnikami. Utwór emanuje realizmem i naturalizmem, można powiedzieć, że dąży do szokowania odbiorców. Pisarz bawi się konwencjami, miesza wątki, style, prowokuje czytelników. Książka zawiera elementy absurdu, satyry, powieści science fiction oraz wiele innych -  to od czytelnika zależy jakie elementy jeszcze w niej odnajdzie Jako powieść postomodernistyczna, oprócz wspomnianego przed chwilą eklektyzmu, prezentuje także intertekstualność i przede wszystkim dużą dawkę czarnego humoru. Apropos intertekstualności - w utworze znajdujemy  liczne odwołania do innych utworów Vonneguta, niektóre postacie występują w kilku książkach - z chęcią spotkam się z nimi ponownie, czytając kolejne książki tego autora.
Piętno wojny
Bardzo podobało mi się wyrażenie "zdarza się", którym autor kwitował zgony poszczególnych postaci, czy też jakieś inne tragedie. Zastanawiałam się nad tym - czy to przejaw specyficznego poczucia humoru, czy może wpływ doświadczeń wojennych? Czy bombardowanie Drezna, którego świadkiem był autor, aż tak na niego wpłynęło, że stał się nieczuły na ludzkie cierpienie, a jedynym na co go stać w takich sytuacjach, jest po prostu komentarz "zdarza się"? Ciężko powiedzieć, ponieważ nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić grozy tego, co przeżył Vonnegut. Nie każdy jest świadomy tego, że nalot na Drezno był aż tak ogromną tragedią - o tym się nie mówi, nie przypominam sobie także, żebym czytała o tym w szkolnych podręcznikach (aczkolwiek mogę się mylić, bo z racji wyuczonego zawodu mam aktualnie do czynienia tylko z podręcznikami do j. polskiego/angielskiego). Dla tych, którzy nie słyszeli o tym wydarzeniu garść informacji, ponieważ warto wiedzieć... Nalot na Drezno, którego dokonały siły powietrzne aliantów miał miejsce 13-14 lutego 1945. Zginęło około 20 tysięcy ludzi. Samoloty zrzuciły na miasto bomby zapalające, wywołując burzę ogniową. Ludzie znajdujący się w domach i na ulicach spłonęli, Ci którzy znajdowali się w schronach dosłownie się ugotowali. Miasto zostało doszczętnie zniszczone. Co zadziwiające, w Dreźnie nie było żadnych strategicznych obiektów wojskowych, miasto było całkowicie bezbronne. Chciałoby się powiedzieć, że był to bezmyślny i niczym nie usprawiedliwiony akt przemocy - ale czy jakikolwiek czyn tego typu może być usprawiedliwiony? Vonnegut był świadkiem tej straszliwej masakry, jednym z niewielu, którzy uszli z życiem. Po tej tragedii został zmuszony do odnajdywania i grzebania ciał. Wojna wywarła na nim ogromne piętno, wpisała się na zawsze w jego życiowe doświadczenie i co zrozumiałe, wpłynęła także na jego twórczość. Warto wiedzieć, że tytuł książki pochodzi od realnego miejsca, w którym to Vonnegut przebywał podczas bombardowania. 

Billy Pilgrim wypadł z czasu
Oglądamy życie niepozornego optyka, Billy'ego Pilgrima przedstawione w różnych "poszarpanych" fragmentach. Zobaczymy go gdy był mały, w wieku średnim, oraz pod koniec życia, w różnych sytuacjach, będziemy mu towarzyszyć w domu rodzinnym i na wojnie, poznamy jego bliskich. Zwiedzimy razem z Billy'm egzotyczną planetę Tralfamadorię, dowiemy się o istnieniu czwartego wymiaru, a nawet poznamy sposób, w jaki zniknie nasz wszechświat. Poznamy kulisy wojny, ujrzymy jej bezsens. A wszystko to, na niespełna 200 stronach. Nie będę więcej zdradzać, warto przeczytać samemu. 

Podsumowanie
"Rzeźnia numer pięć" jest książką niezwykłą, zdecydowanie warto ją przeczytać. Spojrzenie na wojnę, które prezentuje nam autor jest bardzo oryginalne i niewątpliwie prawdziwe. Nam, ludziom żyjącym współcześnie pozostaje mieć nadzieję, że wojnę znać będziemy tylko z książek i relacji babć i dziadków, że nigdy nie będziemy musieli oglądać takich wydarzeń na własne oczy. osób Książkę oceniam na 8 punktów, odjęłam dwa punkty za to, że książka jest zbyt krótka i nieco za chaotyczna jak na mój gust.jak na mój gust..

3 komentarze:

  1. Czytałam tę książkę wieki temu. Nie jest to lektura łatwa,więc nie dziwię się,że za pierwszym razem Ci nie podeszła:)Niektóre sytuacje w niej opisane są tak bezsensowne,tak głupie,że aż się w głowie nie mieści.Książka krótka ale treściwa.
    Wesołych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kocham się w abstrakcji i wszelkich dziwnych rzeczach, wcześniej nie potrafiłam docenić tej książki, ale teraz odbieram ją inaczej :)
    Dzięki Gosiu, ja również życzę Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka ma u mnie honorowe miejsce na półce ;)

    OdpowiedzUsuń