O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

środa, 26 grudnia 2012

Witaj w domu, w którym wszystko może się zdarzyć...

James Herbert
"Dom Czarów"
Wydawnictwo: Książnica
ISBN: 978-83-245-7757-6
Data wydania: 2010
Miejsce wydania: Katowice
Tytuł oryginału: The Magic Cottage


 "Dom Czarów" to kolejna okazja do spotkania z jednym z moich ulubionych pisarzy. Tym razem Herbert ukazał się w zupełnie innym świetle. Zazwyczaj jego horrory pisane były z rozmachem, trup ścielił się gęsto, a wydarzenia miały szeroki zasięg. Tym razem autor umieścił akcję swojej powieści w spokojnej wiosce, a konkretniej w domku znajdującym się na odludziu. Pisarz ograniczył także liczbę bohaterów do minimum. Przez karty książki przewijają się jakieś poboczne postacie, ale są one ledwo zaznaczone, niemalże niewidoczne. Cały utwór jest zdominowany przez Mike'a. Nieco dalej na naszym planie rysuje się postać jego żony Midge, która odgrywa w utworze ważną rolę. Trzecią z najważniejszych postaci jest tajemniczy guru organizacji religijnej. Pozostali uczestnicy akcji to niemalże nic nieznaczące osoby.
Całą historię, widzianą z perspektywy czasu opowiada nam Mike. Jest to nieco denerwujący zabieg, ponieważ zwraca się on bezpośrednio do czytelników, przez co utrudnia "uwierzenie" w całą historię - zbyt często "sprowadzało mnie to na ziemię." Narracja pierwszoosobowa jest chyba nietypowa dla Herberta (aczkolwiek przeczytałam na razie mały wycinek jego twórczości, więc nie mogę być pewna). Czytając "Dom Czarów" odniosłam wrażenie, że nie tylko z powodu lokalizacji, rozmachu czy innej narracji ta książka jest inna od pozostałych dzieł Herberta, które są mi znane. Przez większość czasu panuje tu sielankowa atmosfera, w powietrzu pełno miłości, która łączy parę głównych bohaterów, a zło jest tylko majaczącym cieniem. W książce tej jest dużo mniej brutalności i szokujących opisów, sceny seksu są niemalże pominięte. Momentami można odnieść wrażenie, że czyta się miłą baśń dla dzieci, dopiero z czasem robi się makabrycznie. Muszę przyznać, że bardzo podobał mi się klimat tej książki. Akcja nigdzie się nie spieszy, wszystko jest przemyślane i ciekawe. Mimo, że Herbert wykorzystał stary jak świat motyw domu w horrorze to ukazał go w zaskakujący sposób. Do pewnego momentu nie miałam pojęcia jak to wszystko się skończy.
W historii tej poruszanych jest kilka wątków, wszystkie splatają się ze sobą dopiero pod koniec powieści, tworząc bardzo interesujący obraz końcowy. Byłam  zdziwiona obrotem spraw...
Czytając o tytułowym domu można odnieść wrażenie, że on gdzieś  istnieje. Herbert poświęca wiele czasu na opis budynku i otaczających go terenów, dzięki czemu możemy je sobie lepiej wyobrazić. Gdybym potrafiła malować bez trudu przedstawiłabym ten dom na obrazie Przeciwnicy długich i szczegółowych opisów będą niezadowoleni, ja jednak czułam się usatysfakcjonowana

Witaj w Domu Czarów
Mike i Midge to wyjątkowa para. Mike jest muzykiem, a Midge utalentowaną malarką, ilustratorką książek dla dzieci. Pewnego dnia kobieta trafia na ogłoszenie o sprzedaży domu. Znajduje się on daleko od Londynu, w którym zakochani mieszkali do tej pory. Za sprawą kilku zbiegów okoliczności parze udaje się zakupić dom, który wydaje się być wprost idealnym miejscem do życia. Wszystko układa się wspaniale. Dom zostaje odnowiony, codziennymi gośćmi stają się zwierzęta, które zdają się być całkowicie oswojone - ptaki, wiewiórki a nawet lis przychodzą do Gramarye (tak nazywa się dom). Stopniowo Mike i Midge dowiadują się kilku informacji o przeszłości tego miejsca. Budynek zdaje się mieć na nich niesamowity wpływ. Ich talenty się rozwijają, łączące ich uczucie zdaje się kwitnąć. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy pewnego dnia do ich domu zawitają ludzie z tajemniczej organizacji religijnej, która ma niedaleko siedzibę. Dom zaczyna się przekształcać, a w ciemności czai się zakapturzona postać. Jakie intencje mają sąsiedzi Midge i Mike'a? Kim jest tajemnicza, czarna postać? Kto, lub co powoduje zmiany w domu? Dowiedzcie się koniecznie :)

Podsumowanie

Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Działa na wyobraźnię i łatwo wciąga w świat czarów i iluzji. Nie jest to typowa dla Herberta powieść, ale na pewno warto ją przeczytać. Największe zalety to klimat i plastyczność z jaką opisane jest Gramarye. Jeżeli chodzi o wady, należy wspomnieć o denerwujących uwagach narratora i dosyć kiepskim poziomie języka (prosty, niewyszukany). Moja ocena to 7,5.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz