O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

środa, 20 lutego 2013

W nietypowej trumnie


Reżyseria: Rob Holcomb, Scott Lautanen,
ilość odcinków: 16
sezon drugi: anulowany

Kolejny serial, który zanim zdążył rozwinąć skrzydła, został zdjęty z anteny. Moonlight, bo o nim dzisiaj mowa, to jeden z pierwszych seriali o wampirach, które pomogły rozbujać modę na te stwory. Jego emisja rozpoczęła się jeszcze zanim świat ogarnęła mania wampirów. "Zmierzch" wtedy dopiero się przebijał, a bardzo popularne obecnie seriale "Czysta krew" i "Pamiętniki Wampirów" dopiero miały powstać. Szkoda, że "Pod osłoną nocy" (bo takie cudowne mamy tłumaczenie) nie powstało odrobinę później, może na fali nowej mody powstałaby jego kontynuacja. Co ciekawe, serial miał nosić tytuł "Zmierzch", jednak zmieniono go, gdy świat usłyszał o Edwardzie i Belli.

Burzliwe początki

Beth i Mike
Muszę przyznać, że moje początki z tym serialem były dosyć burzliwe. Po obejrzeniu trzech pierwszych odcinków miałam ochotę zostawić to w cholerę i nigdy więcej nie oglądać. Uznałam serial za tandetę, dno i nudziarstwo. Podczas tych pierwszych odcinków tak często przewracałam oczami, że miałam wrażenie, że zostanie mi tak na stałe :P Moja koleżanka, która ma podobny do mojego gust obejrzała serial wcześniej i wychwalała go pod niebiosa, więc postanowiłam zaufać jej osądowi. Musiałam przekonać się czy moje pierwsze wrażenie było słuszne. Zagryzłam więc zęby, ignorowałam tandetne efekty specjalne i inne negatywne aspekty i oglądałam dalej. Nawet aktor grający głównego bohatera mnie drażnił. Zupełnie nie podobał mi się melancholijny i zdawałoby się niechlujny wampir z problemem, którym jest brak samoakceptacji... Co dziwne, z każdym kolejnym odcinkiem wszystko podobało mi się coraz bardziej. Przestałam nawet przewracać oczami na widok koszmarnego efektu przemiany głównego bohatera w wampira. A na Alex'a Loughlin'a, odtwórcę głównej roli, spojrzałam wyjątkowo łaskawym okiem.
Spodobał mi się pomysł na motyw przewodni - wampir detektyw - to brzmi oryginalnie (co prawda nie jest to nowość, może pamiętacie "Anioła Ciemności", ale kiedy to było ;)). Większość postaci przypadła mi do gustu, aktorzy są dobrze dopasowani, fabuła ciekawa, a wampiryzm nie jest jedynym tematem. Z każdym kolejnym odcinkiem robi się coraz lepiej. Hitem jak dla mnie jest miejsce, w którym sypiają krwiopijcy.
Niektórzy bardzo śmiało nazywają Moonlight nowym "Wywiadem z Wampirem". Nie jest to zbyt trafne porównanie. Oprócz tego, że w obu obrazach bohaterowie opowiadają o sobie i swoim życiu, to niewiele mają ze sobą wspólnego te dwa filmy. Ogólnie serial ten trzeba poznać lepiej żeby go polubić. Dopiero z czasem dostrzega się jego walory, bo ciężko wyłuskać je z pokładów tandety...

Poznajcie Mike'a 
Mike (Alex Loughlin) to detektyw wampir. Pomaga śmiertelnikom, tropi niewiernych małżonków, porywaczy i morderców. W pewnym momencie łączy siły z reporterką, Beth Turner (Sophia Myles). Razem prowadzą różne śledztwa, rozwiązują sprawy kryminalne, a przez to zbliżają się do siebie. Wkrótce okazuje się, że Beth i Mike'a łączy nie tylko wspólna praca, ale wspólna przeszłość, o której dziewczyna zdaje się nie pamiętać. Uczucie, które zaczyna pojawiać się między detektywem i dziennikarką nie jest proste. Beth związana jest z przystojnym prokuratorem Joshem (Jordan Belfi).  Mike za to wkrótce przekona się, że pewna kobieta z przeszłości nadal zabiega o jego serce. Detektyw będzie musiał po drodze zmierzyć się z ludźmi i z wampirzymi przeciwnikami. Czy Mike poradzi sobie z ciężkimi i pogmatwanymi sprawami? Jakie miejsce upodobali sobie nieśmiertelni do spania? Czy uczucie pomiędzy człowiekiem i wampirem ma szansę powodzenia? Wszystkiego tego dowiecie się z Moonlight.

Nie tylko żywe towarzystwo
Josef
Główny bohater długo musiał pracować na moją przychylność. Tymczasem postacie poboczne szybko zdobyły moje serce. Z miejsca polubiłam Coraline (Shannyn Sossamon) i wręcz pokochałam Josefa (Jason Dohring). Szczerze mówiąc to chyba trudno nie polubić tego wampira i zarazem kumpla Mike'a. Josef i Coraline to dwie postacie, które wpłynęły znacząco na podniesienie oceny serialu. Spodobał mi się także Josh, prokurator, a prywatnie partner Beth.

Jakiś kulawy ten wampir.
No dobra, może nie kulawy, ale na pewno trochę niedorobiony. Jak na krwiopijcę Mike jest trochę słabowity. W ogóle wszystkie wampiry ze świata Moonlight wydają się takie dziwnie delikatne. Łatwo je unieruchomić i łatwo zabić. Nie do końca mi to pasowało. Obraz wampira z tego serialu stracił dostojeństwo, jakąś taką aurę siły. Krwiopijcy są tutaj niemalże równi człowiekowi, a ich życie momentami bywa tak samo kruche jak ludzkie życie.
W serialu sporo rzeczy mnie denerwowało, jednak prym wiodła odtwórczyni roli Beth Turner. Rola - nijakie, marudzące i niezdecydowane babsko. Z grą aktorską jeszcze gorzej jest ona zbliżona do poziomu drewna - założę się, że jakby ktoś zamienił ją w trakcie serialu na jakąś deskę, to i tak nikt by się nie zorientował. Na szczęście uwagę od niej odwracała Coraline, która bardzo przypadła mi do gustu (szkoda tylko, że tak rzadko można było ją oglądać).
Gwoździem do trumny (skoro mamy już deskę, to będziemy mieć i gwoźdź) są wspomniane wcześniej efekty specjalne. Po prostu koszmar! Patrząc na nie miałam wrażenie, że zrobił je  jakiś nieudolny dzieciak, w zamian za puszkę Coli. Nie jestem pewna, czy przemieniony Mike jest bardziej śmieszny, czy też żałosny. Szkoda, może gdyby efekty były lepsze to i oglądalność byłaby wyższa, a co za tym idzie może powstałby kolejny sezon.

Podsumowanie
Ogólnie bardzo żałuję, że anulowano drugi sezon, akcja urwała się w ciekawym momencie, wszystko zaczynało iść ku coraz ciekawszym wątkom. Serial nie jest jakoś szczególnie wyjątkowy, ale ma w sobie kilka interesujących elementów. Naprawdę warto przemęczyć się z tymi efektami, przebrnąć przez morze tandety, zignorować inne denerwujące drobiazgi i obejrzeć cały sezon. Ogląda się przyjemnie, a fabuła jest w stanie przysłonić negatywne wrażenia. Polecam wampiromaniakom i nie tylko :)
Moja ocena to 7.


A na koniec prezentacja różnych efektów przemiany w wampira, które uważam za delikatnie mówiąc nietrafione;) (czy on ma zeza?)

7 komentarzy:

  1. Mam zaszczyt nominować Cię do Liebster blog :) Zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam :)
    Wilczyca

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo odpowiada mi taka tematyka serialu, więc chętnie się z nim zapoznam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam, jestem ciekawa czy Ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tym serialu :) koniecznie muszę zobaczyć pierwszy odcinek, ale najpierw obejrzę wszystkie zaległe odcinki Zemsty. Kocham ten serial :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Justine pierwsze 3 odcinki trzeba jakoś przebrnąć, po jednym możesz stwierdzić, że to jest do dupy nie podobne :P
    Właśnie zaciekawiła mnie ta "Zemsta", widziałam na stronie serwisu, na którym oglądam seriale, ale od nikogo nie słyszałam nic o tym serialu

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie jedynym jasnym punktem tego serialu był Josef.
    Mike... kiedy pierwszy raz zobaczyłam te oczęta wybuchnęłam radosnym śmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Josef jest faktycznie świetny :D

    OdpowiedzUsuń