O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

poniedziałek, 18 lutego 2013

Witaj w Briarcliff


Reżyseria: Ryan Murphy
ilość odcinków: 13
sezon trzeci: w planach

Uwaga! Notka zawiera minimalne spoilery, niezbędne do kompletnej recenzji.
Dłuuugo czekałam na ten serial! Twórcy zaostrzali apetyt mój i innych miłośników pierwszego sezonu, co rusz karmiąc nas zdjęciami, krótkimi filmikami i gorącymi newsami. Atmosfera dookoła "Asylum" była coraz gęściejsza. Wreszcie w październiku rozpoczęła się emisja. Ostatni odcinek wyszedł całkiem niedawno, dopiero 23 stycznia.
Najbardziej ciekawiło mnie, czy sezon drugi dorówna genialnej jedynce. Byłam pewna, że "Asylum" będzie co najmniej tak samo dobre jak historia o "Domu Mordu", a może nawet lepsze. W jednej z  notek, którą napisałam przed powstaniem drugiego sezonu, pisałam tak:
"Pokładam spore nadzieje w tej kontynuacji, nie chcę żeby skończyło się na rozczarowaniu. Patrząc na dotychczasowe materiały promocyjne chyba jednak nie mam czego się bać. " Czy moje podejrzenia okazały się zasadne? Cóż... 

Wszystko ładnie, pięknie, a tu...

Nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że "Asylum" sprostało moim wymaganiom. Po pierwszej części poprzeczka była wysoko zawieszona i wszystko wskazywało na to, że drugi sezon podbije ją jeszcze wyżej. Tymczasem jestem poniekąd rozczarowana. Wszystkie materiały, które prezentowano wcześniej niemalże nijak mają się do fabuły. Albo wiele rzeczy zostało pominiętych przy produkcji, albo po prostu zbyt wiele wysiłku włożono w reklamę, niekoniecznie adekwatną do treści. Wątki, które były najbardziej eksploatowane w teaserach i na plakatach, okazały się niemal nieważne. Obawiałam się także, że mnogość wątków może być przysłowiowym gwoździem do trumny dla AHS. Niestety miałam rację. Kosmici, naziści, mutanty, seryjny zabójca, psychopaci, a nawet sam Szatan, to chyba naprawdę zbyt wiele. Wszystko to upchnięte w 13 odcinkach - to nie mogło wyjść na dobre. Niektóre z wątków zostały potraktowane bardzo ogólnikowo, innym, czasem mniej ciekawym poświęcono zbyt dużo uwagi. Jeden z wątków skończył się tak gwałtownie, jakby nagle zabrakło pomysłu na jego kontynuację, albo inne, przyzwoite zakończenie. 
Kolejną wadą serialu jest to, że jest zwyczajnie nierówny. Pierwsze pięć odcinków to prawdziwa uczta, potem poziom spada gwałtownie, po chwili jakby próbował jeszcze podskoczyć, a potem spada na łeb, na szyję i kona bardzo żałośnie. Początkowe odcinki dawały naprawdę dużą nadzieję, gdyby poziom ten został utrzymany do końca, to Asylum byłoby z pewnością lepsze niż sezon pierwszy. Z ręką na sercu muszę się przyznać, że podczas ostatnich 3 odcinków cholernie się nudziłam. Może i parę razy zostałam zaskoczona, ale to zbyt mało. Finał powinien intrygować, tym razem w ogóle nie byłam ciekawa dokąd to wszystko zmierza. Niemal wszystkiego dowiedziałam się już wcześniej.
Co do bardziej szczegółowych elementów, które mnie drażniły nie będę się wypowiadać, żeby nie psuć przyjemności (dla tych, którzy już obejrzeli, dodam tylko, że baba z woalką i jej "skrzydła" wołają wręcz o pomstę do nieba :P )
Szkoda, że na ekranie było tak mało Adama Levina, liczyłam na dłuższy występ. Na dodatek zabrakło zapowiadanego Chrisa Zylki. Aktor ten odmówił ogolenia głowy na potrzeby jednego odcinka i w efekcie nie pojawił się w serialu. Smutno, bo kobiece oko chętnie by się zawiesiło na tych panach, może i defekty serialu stałyby się przez to mniej zauważalne ;)

To coś
Mimo obszernej krytyki, nie skreślam tego sezonu zupełnie. Wręcz przeciwnie. Nie mogę zapomnieć o wielu pozytywnych aspektach Asylum. Przede wszystkim podziwiam pomysł na umieszczenie akcji w szpitalu psychiatrycznym. Temat został już odrobinę wyeksploatowany przez liczne horrory, taka koncepcja mogła okazać się ryzykowna. Tymczasem sposób w jaki ukazano placówkę tego typu jest zaskakujący i bardzo świeży, absolutnie nie tego się spodziewałam. Jak się okazuje czasem warto sięgnąć po oklepane motywy, oczywiście o ile ma się pomysł jak je ożywić.  
Kreacje postaci podobały mi się niezmiernie. Bohaterowie to osoby z krwi i kości, są autentyczni i przemyślani. W Asylum producenci postawili na bogactwo psychologiczne postaci, co wyszło według mnie świetnie. Mnogość uczuć i różnorodność relacji pomiędzy postaciami robią wrażenie. Wszystko to wspierane jest przez świetną grę aktorską. Momentami miałam wrażenie, że postacie siostry Jude, Lany czy Kita są prawdziwe. Aktorzy pokazali pełne spektrum emocji, fantastycznie odnaleźli się nawet w ciężkich do odegrania scenach. Powiem szczerze, że miałam spore wątpliwości dotyczące tego, że w obu sezonach wystąpi niemalże ta sama grupa aktorów. Obawiałam się, że niczym nowym mnie nie zaskoczą, że będę widzieć w nich jedynie stare postacie. Często mam z tym problem. Zwyczajnie szufladkuje aktora i kojarzę go z jedną konkretną rolą. Myślałam, że tu będzie tak samo. Nic bardziej mylnego. Nawet przez chwilę nie pamiętałam o "dawnych" rolach. Aktorzy stworzyli zupełnie odrębne postacie, całkowicie odcięli się od sezonu pierwszego. Jeżeli porównywałam obecnych i dawnych bohaterów to tylko pod względem umiejętności aktorskich jakie prezentowali odtwórcy ról - byłam zaskoczona jak bardzo dobry aktor potrafi się zmienić i wczuć w nową osobowość.
Nie sposób nie wspomnieć o świetnej i mega klimatycznej czołówce. Muzyka, która leci w trakcie nie zmieniła się, twórcy dalej wykorzystują mroczną i niepokojącą melodię, która zyskała tak wielu fanów. Reszta to zupełnie nowa kompilacja obrazów, które robią niezłe wrażenie. 
Bardzo fajnym pomysłem jest przejście akcji od lat 60 do czasów współczesnych. Jeśli nie oglądaliście - zapewniam Was, że to będzie szalona podróż...  Kilka momentów robi wrażenie. Niejednokrotnie byłam zaskoczona, parę razy zszokowana (a nie jest łatwo mnie zszokować) a raz nawet przestraszona. Sceny z jednym z pacjentów, chłopcem który został przywieziony do Briarcliff zrobiły na mnie wrażenie, jakoś tak długo nie mogłam zasnąć...
Asylum ma do zaoferowania bardzo dużo, a najważniejszą rzeczą jest niepowtarzalny klimat. Sama historia jest bardzo ciekawa, a przyjemności nie odbiera nawet mnogość i poplątanie wątków. Przez ten klimat jestem w stanie wybaczyć Asylum nawet ten kocioł pomysłów i absurdalność niektórych sytuacji.
Nie można jeszcze zapomnieć o świetnej charakteryzacji, która jest baaardzo przekonywująca (dla tych, którzy oglądali - zobaczcie choćby jak wygląda aktorka grająca Pepper). 
Spodobała mi się jeszcze muzyka. Szczególnie maniacko powtarzająca się "Dominique". Chyba ta piosenka mi nigdy nie wyjdzie z głowy, a z tego co wiem, to nie tylko mnie ;) Do tego aż szkoda by było nie wspomnieć o pewnym fragmencie, w którym wszyscy pacjenci tańczą - nie wiem co mnie w tym urzekło, ale mogłabym tego słuchać bez końca. Może dlatego, że jest cholernie absurdalne, w pozytywny sposób (chyba :P)
A tutaj można  posłuchać i obejrzeć: (http://www.youtube.com/watch?v=3e37NtAYb5g)

Defilada "świrów" i nie tylko
Miano mojego faworyta powędrowało w tym roku do Evana Peters'a. Odtwórca roli Kita bardzo mnie zaskoczył tym, jak doskonale potrafi dopasować się do warunków i jak głęboko wnika w postać. Nie do końca rozumiem kilka wydarzeń związanych z tą postacią, ale chyba właśnie tak miało być. Kit wzbudza sympatię i intryguje.
Na uwagę zasługuje także postać siostry Jude, która okazała się kimś innym niż oczekiwałam... W Asylum Jessica Lange znów daje popis i prezentuje wspaniałą grę aktorską. Bohaterka w którą się wciela to postać złożona, która skrywa wiele tajemnic, które ujawniane są wraz z każdym kolejnym odcinkiem. 
Niezła jest także Sarah Paulson, która odgrywa dziennikarkę-lesbijkę. Według mnie to z jej udziałem zostały nakręcone najcięższe i najbardziej szokujące sceny. Jako Lana aktorka musiała sporo się napracować...
Spodobała mi się także postać dr Olivera Thredsona, w którego wcielił się Zahary Quinto. Niestety nie mogę napisać więcej, bo zdradziłabym istotne szczegóły fabuły.

W Briarcliff
Briarcliff to miejsce wyjątkowe. To "schronienie" dla wszelkiej maści przestępców, którzy wykazują skłonności psychopatyczne. Wśród pacjentów nie brakuje dzieciobójców, morderców, gwałcicieli. Znajdują się tutaj także osoby z mniejszymi przewinieniami na koncie. Placówką zarządza zakonnica, siostra Jude. Niestety jej metody pozostawiają wiele do życzenia.
W trzynastu odcinkach poznamy historię kilku pacjentów, między innymi dziennikarki lesbijki o imieniu Lana; Kita, chłopaka oskarżonego o morderstwo żony; Grace, dziewczyny, która została osadzona za morderstwo swojej rodziny i kilku innych. Będziemy także świadkami zmagań personelu. Zarówno tych z pacjentami, jak i tych osobistych. Poznamy przeszłość i przyszłość niektórych postaci. Wszystko to wymieszane i doprawione odpowiednią dawką szaleństwa.

Podsumowanie
Mimo, że sezon drugi sezon okazał się słabszy od swojego poprzednika, to i tak uważam, że to nadal dobry serial. Zaoferować może sporo godzin rozrywki, jest w stanie wciągnąć odbiorcę, zaszokować i zakręcić tak, że można się pogubić. Bogactwo postaci, ciekawe wątki i oryginalne pomysły to największe z jego zalet. Mam nadzieję, że sezon trzeci będzie równy pod względem poziomu, bo tutaj tego zabrakło. Nie można odmówić Asylum tego, że jest to "mocny" serial, a to dla mnie ważna kwestia. Jeśli jeszcze nie oglądaliście, to zapraszam Was do obejrzenia tego przedziwnego korowodu postaci. Przygotujcie się na to, że w  Asylum nie obowiązują żadne zasady, oraz na to, że nigdy nie wiadomo kto jest kim.
Dowiecie się jakie sekrety kryją zakonnice pod swoimi habitami (dosłownie!), w kim schronienie znalazło największe zło, oraz co czai się w niewinnie wyglądających lasach. Otrzymacie odpowiedź na to, czy kosmici istnieją i zobaczycie jak kończą żądni wrażeń nowożeńcy ;) Duża dawka szaleństwa gratis!
Jak już wspominałam, Asylum jest słabsze od sezonu pierwszego, ale nie zmienia to faktu, że na tle innych seriali i tak wypada bardzo dobrze. Biorąc to pod uwagę, daje mu 8 punktów na 10.  Zajrzycie koniecznie do Briarcliff, kto wie, może i w sobie odnajdziecie odrobinę szaleństwa...



5 komentarzy:

  1. Ciekawa recenzja. Osobiście jednak uważam, że Asylum jest duże lepsze od pierwszej serii. Chociaż i tu wkradło się sporo nielogiczności. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zwracałam uwagi na ten serial, sądziłam, że to taki... pic na wodę. Przyjrzę mu się teraz uważniej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tom ja może za wiele się spodziewałam, stąd takie zdanie :)
    Paulino polecam, to serial który potrafi wciągnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo się z Tobą nie zgodzę :( Moim zdaniem drugi sezon to prawdziwa perełka. Powiem szczerze, że po kilku odcinkach przestałam oglądać, bo byłam obrzydzona i zaszokowana jednakże po jakimś czasie zrobiłam sobie drugie podejście do serialu i zakochałam się. Gra aktorska na najwyższym poziomie. Nie ma chyba żadnej postaci, która w jakiś sposób by mi się nie spodobała. I tutaj też mam odmienne zdanie, bo według mnie Kit Walker to jedna z najsłabszych postaci w serialu, która wypada po prostu blado przy Thredsonie, Mary Eunice czy chociażby Ardenie. No ale jak to się mówi, każdy ma inny gust ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że mam okazję poznać inne zdanie :) Jestem jeszcze ciekawa jak podobał Ci się sezon pierwszy :)

    OdpowiedzUsuń