O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

środa, 11 kwietnia 2012

"Nie rozumiem cię, Anito, w ogóle nie potrafię cię zrozumieć"

Anita Blake, zabójca wampirów. Laurell K. Hamilton
tom IV i I
Rzadko zdarza się, że zaczynam czytać jakiś cykl od środka lub końca. Nie lubię tego, ale czasem, przez moje roztrzepanie niestety takie coś się dzieje. W szale bibliotecznym zgarnęłam z półki dwie książki, L.K.Hamilton. Nie kojarzyłam autorki, raczej nie słyszałam też o tych książkach nigdy wcześniej. Dopiero po tym, jak zaczęłam czytać jedną z książek (jak na złość tom IV) to zorientowałam się, że coś jest nie tak. No ale trudno, musiałam czytać dalej.
Skusiły mnie słowa z tylnej okładki, które moje oczy od razu wyłapują: "zwłoki", "makabryczny", "zabójczyni wampirów". Dodatkowo tytuł "Grzeszne rozkosze" podziałał na mnie zachęcająco. Dobry horror idzie w parze z odrobiną erotyzmu...

Spodziewałam się szybko płynącej akcji, tryskającej krwi i dreszczyku emocji. No i również tego erotyzmu zapowiedzianego przez tytuł. Gówno. Nic z tych rzeczy. Owszem, znajdziemy w książce kilka opisów zwłok, troszkę krwi, ale wszystko to na dalszym planie. A seks? Niestety moi drodzy, jeśli seks, to ukazany jako obrzydliwość. Nasza bohaterka czeka z tym do ślubu. Czyli wszystko, czego spodziewać można było się po książce odchodzi w niepamięć.
A dlaczego tak się dzieje?
Książka pisana jest w pierwszej osobie, patrzymy na świat oczami Anity, pogromczyni wampirów (z bożej łaski...). I ta właśnie wielka zabójczyni przeważnie więcej słów poświęca na opis ubrań i butów które ma na sobie, niż interesujących mnie fontann krwi (tak przy okazji - nasza bohaterka ma bardzo kiepski gust...). Osobiście Anita bardzo działa mi na nerwy. Rzadko zdarza się, że aż tak drażni mnie główna postać. Mam ochotę potrząsnąć tą książkową kobietą i wykrzyczeć jej w twarz "ogarnij się!".
Anita - postać pełna sprzeczności, wręcz absurdalna. Przekoloryzowana i kaleka emocjonalnie. Jak można nosić ze sobą broń wszędzie, nawet do kibla, grać twardą kobietę i przy tym zbierać pluszowe pingwinki i na dodatek z nimi spać? Mordować a przy okazji chodzić codziennie do kościoła? Być atrakcyjną, podobać się mężczyznom, pragnąć ich i kusić a przy tym być jak to określają niektórzy "cnotką-niewydymką"? Niby kogoś kochać, ale jednak nie, nienawidzić istot nadnaturalnych a przy tym kochać dwóch przedstawicieli tego gatunku? Zmiany w uczuciach Anity są tak skomplikowane, że można dostać bólu głowy, właściwie nie wiadomo o co jej chodzi. Nie potrafi kochać, nie jest dobrą przyjaciółką, jej relacje z innymi są krótko mówiąc dziwne. Taka mała socjopatka. Przy tym strasznie płytka.
Prosty przykład i kolejna sprzeczność - Anita znajduje ciało Williamsa, naukowca zajmującego się sowami. Można pokusić się o stwierdzenie, że go lubiła. I jak reaguje na tą śmierć codziennie chodząca do kościoła, religijna Anita? Współczucie? Myśl o bezsensie śmierci? Nie. A o to jej reakcja:

"Williams leżał skulony na boku. Dostał z bliskiej odległości w samo serce. Dwie kule. I po doktoracie."

Czy tak zachowuje się prawdziwy katolik? Anitę stać tylko na ironiczny komentarz, który na dodatek jest nie na miejscu.

Główna bohaterka jest nierealna, sztuczna i papierowa. Ciągła obsesja na temat broni, w kółko powtarzające się takie same opisy jej ukrywania pod ubraniem - to jest zwyczajnie nudne.
Poza tym dosyć kiepski z niej zabójca wampirów - przeczytałam co prawda jedynie dwa tomy, ale w nich nie zlikwidowała ani jednego krwiopijcy.
Posłużę się małym cytatem z okładki pierwszego tomu: "Anita Blake postrach wampirów [...]" Jaki postrach ja się pytam? Przez całe dwa tomy, to Anita dygotała nieustająco ze strachu między innymi przed Aubreyem, Valentinem oraz Nikolaos. A jej bał się... chwila, niech sobie przypomnę... hmm... NIKT.

Może teraz kilka słów o fabule.  W czwartym tomie, jak dowiadujemy się z okładki, będziemy śledzić losy Anity, która próbuje wytropić sprawcę morderstw na ludziach i zmiennokształtnych. Oczywiście cała tajemnica jest potraktowana prawie marginalnie, na pierwszy plan wysuwają się denerwujące rozterki miłosne bohaterki (jej postępowanie nie jest podobne do jakiegokolwiek realnego człowieka). Akcja wlecze się niemiłosiernie, przez jakieś 480 stron, żeby potem błyskawicznie nastąpiło jej rozwiązanie.
Należy dodać, że rozwiązanie niejasne i nie logiczne. Anita znajduje się w pułapce razem z Edwardem - kolegą po fachu oraz z Richardem i Jasonem - dwoma wilkołakami. Edward, prawdziwy zabójca istot nadnaturalnych, wcześniej przeszukany przez "tych złych" nagle wyciąga nie wiadomo skąd wielkiego obrzyna - i tutaj pytanie, jak myślicie, gdzie go schował? ]:-> Logika nie jest najmocniejszą stroną pani Hamilton. Lubie pogmatwane wątki, ale czytające ten tom, momentami marszczyłam brwi, cofałam się parę kartek i zastanawiałam się o co do cholery chodzi?

Fabuła pierwszego tomu nie jest aż tak bardzo zagmatwana, jest mniej błędów logicznych. Anita w tej części ma za zadanie odnalezienie zabójców wampirów. Ponieważ nie przeczytałam jeszcze całej książki, nie wiem jak to wszystko się skończy, mam nadzieję, że nie tak gwałtownie jak poprzednio czytana przeze mnie część...
Anita zamiast zabrać się porządnie za szukanie morderców włóczy się po imprezach dziwolągów, daje się gryźć, bić i zastraszać. Co zadziwiające - przeczytałam 332 strony z jakichś 473 i nie wiele jestem w stanie powiedzieć o akcji. To co działo się wcześniej jest dla mnie za szarą kurtyną niepamięci. Pomimo, że jestem w trakcie czytania i jestem na bieżąco, nie potrafię wymienić kilku nawet szczegółów z fabuły. W sumie nie działo się wiele ważnych rzeczy.

Pisząc ten post, wpisałam w wyszukiwarkę hasło Anita Blake. Dowiedziałam się, że powstało już 20 tomów o przygodach sztucznej pogromczyni. I nasuwa mi się pytanie. Kto to czyta? Kto jest na tyle wytrzymały psychicznie, żeby znieść ciągłe marudzenie i ględzenie o ubraniach i broni chowanej pod spódnicą?
Byłam ciekawa czy tylko mnie irytuje panna-nierealna i postanowiłam trochę poszperać w internecie. Nie jestem sama, nie tylko mnie doprowadza do szału postać Anity. Przypadkiem trafiłam na krótką ale dobrą parodię Anity.
Zapraszam:
http://www.anitablake.fora.pl/wasze-prace,67/anita-blake-powraca-parodia,445.html

Poszukałam dalej i na co trafiłam:

"Laurell Hamilton ze swoim cyklem powieściowym o Anicie Blake przebojem zawojowała rynki wydawnicze w USA i w Europie. Chyba jest to zasługa niezwykłej (albo raczej nader zwyczajnej) bohaterki, osoby z krwi i kości [...]"
(z http://www.literatura.gildia.pl/tworcy/laurell_hamilton/grzeszne_rozkosze)

Moi drodzy, jeżeli taka osoba by istniała to można by ją było znaleźć raczej tylko w domu wariatów.

Skoro krytykuję aż tak te książki, to dlaczego nie przerwałam IV tomu w połowie? Książka musi być wyjątkowo beznadziejna, żebym nie potrafiła zmusić się, żeby przeczytać ją do końca.
Dlaczego w takim razie nie porzuciłam czytania po tym tomie? Zazwyczaj pierwsza część jest najlepsza, kolejne to popłuczyny i nierzadko ciągnięcie historii na siłę. Miałam nadzieję, że tak jest i w tym wypadku. Niestety zawiodłam się. Pierwszy tom też nie przypadł mi do gustu i męczę się z nim już od dłuższego czasu, a dopiero niedawno przeczytałam połowę.

Co mogę zarzucić tomowi pierwszemu? Właściwie to samo co i czwartemu. Nie ma sensu się powtarzać.

Co w takim razie dobrego mogę powiedzieć o tych książkach? Język jest momentami archaiczny (ale to może być zasługa kiepskiego tłumacza), ale przeważnie nie można mu nic zarzucić. Inne postaci nie są tak strasznie dziwaczne, świat wykreowany jest dosyć spójnie.

W skali od 1 do 20 daję temu cyklowi tylko2 punkty.


"Nie rozumiem cię, Anito, w ogóle nie potrafię cię zrozumieć" - powiedział jeden z bohaterów.
Ja też Cię nie rozumiem Anito. I wcale Cię nie lubię.
Horror Princess

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz