O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

czwartek, 12 kwietnia 2012

Pierdoła a nie wampir. Sama jestem sobie winna.

Richelle Mead

"Akademia Wampirów"

 


"Ona temu winna, ona temu winna..."

Tak, sama jestem sobie winna. Lubię wampiry i sięgam po każdą książkę, która jest o nich. I zazwyczaj kończy się to dla mnie źle. Wszechobecna szmira o wampirzym zabarwieniu obecnie wprost wyskakuje z bibliotecznych i sklepowych półek. 
Będąc w bibliotece rzuciłam się niczym harpia na pierwsze trzy tomy z serii "Akademia wampirów". Nawet nie popatrzyłam na autorkę, a szkoda, bo mogłoby mi to oszczędzić cierpień. Skuszona obietnicą wampirzej lektury znalazłam się w domu z tymi potworkami.
Pisałam wczoraj, że książki o Georginie są infantylne? Książki o sukubie w porównaniu do tych są niemalże arcydziełami, a ich język zdaje się być patetyczny i dostojny w porównaniu z tą dziecinadą. Ale do rzeczy.
Główną bohaterką cyklu jest Rose, dampirka - istota, w której żyłach płynie wampirza krew. Jej najlepszą przyjaciółką jest księżniczka  Lissa - morojka - czyli de facto wampirzyca (zupełnie nie rozumiem po co wprowadzać kolejne określenie). Wampirzycę i dampirzycę łączy niewidzialna, jednokierunkowa więź psychiczna, która pozwala Rose odczuwać odczucia Wasylissy.
W świecie w którym toczy się akcja, wampiry żyją w ukryciu, ludzie nie mają pojęcia o ich istnieniu. Ich strażnikami są dampiry, które od najmłodszych lat szkolone są do ochrony krwiopijców. Moroje uczą się jak panować nad jednym z żywiołów - ogniem, wodą, powietrzem lub ziemią. Ale dlaczego trzeba chronić morojów? Ano dlatego, że są słabi, a na ich życie i cenną krew czyhają strzygi - złe wampiry. Aby zostać strzygą należy zabić osobę, której krew się pije. Moroje nie zabijają swoich ludzkich karmicieli. Żerują na nich za ich zgodą (to nieliczni, którzy wiedzą o istnieniu wampirów) w specjalnie do tego przeznaczonych miejscach. Dampiry, które oferują swoją krew morojom nazywane są "dziwkami sprzedającymi krew"...
A skoro mowa o dziwkach, poznajmy bliżej Rose :) Książka rozpoczyna się, kiedy to dampirka Rose karmi swoją krwią Lissę. Dowiadujemy się, że dziewczyny uciekły ze szkoły. Wkrótce jednak zostają schwytane i odwiezione do akademii.
Rose od najmłodszych lat była wychowywana w przekonaniu, że jej całe życie ma być pasmem poświęceń. Wpajano jej, że ona się nie liczy, najważniejsza jest Lissa, której życia ma bronić za wszelką cenę. Rose oczywiście stawia dobro przyjaciółki ponad swoje. Dampirka ma zszarganą opinię, większość osób uważa ją za puszczalską, podczas gdy ona pozostaje dziewicą... (a mimo to ciężko pracuje na swoją opinie). Rose ma problemy z kontrolowaniem własnych emocji, jest niestabilna. Jej męczeńskie zachowanie doprowadza mnie do szału. Lissa zdaje się nie bardzo przejmować uczuciami swojej przyjaciółki, delikatnie mówiąc ją olewa. Dampirka za to niemalże odchodzi od zmysłów, gdy księżniczce ktoś podrzuca martwego lisa, a potem inne martwe stworzenia. Lissa nie wytrzymuje napięcia i zaczyna się okaleczać. Rose postanawia dowiedzieć się kto chce zaszkodzić jej przyjaciółce. W międzyczasie zakochuje się w swoim nauczycielu Dymitrze. Oczywiście nie dochodzi do seksu - nie ma potrzeby gorszyć nastolatek! Cała historia z martwymi zwierzakami w tle wlecze się niemiłosiernie, na finał czekałam tylko dlatego, żeby wreszcie to skończyć.
Jestem zirytowana. A właściwie, to irytacja to zbyt delikatne słowo. Jak można zrobić z wampira taką pierdołę? Toż to ciota jest, nie wampir! Stoker przewraca się w grobie. Wampirki od pani Mead nikogo nie krzywdzą, ba, one same się chowają, żeby ktoś ich nie skrzywdził! Do tego są nadwrażliwe i nie ma w nich nic specjalnego. Może rzeczywiście autorka powinna przestać nazywać te stworki wampirami i zostać przy nazwie moroje (chociaż ja bym sugerowała bezbronne pierdoły).
Na każdym kroku czytelnika drażnią nieustanne powtórzenia - co kilkanaście stron Rosa powtarza z uporem maniaka informacje - np tłumacząc kim są dampiry. Pani Mead, wiem, że książka nie została stworzona dla orłów, ale nikt nie jest chyba, aż tak głupi, żeby trzeba było mu tyle razy przypominać o jednym i tym samym.
Imiona i nazwiska jakie noszą bohaterowie, zarówno główni jak i poboczni są niedopasowane. Akcja toczy się w USA, każda postać posługuje się angielskim. Zupełnie nie wiem, czemu miało to służyć.
Czytając można dopatrzeć się inspiracji dwoma hitami ostatnich lat - "Zmierzchem" oraz "Harry'm Potter'em". Z sagi o Belli i Edwardzie Mead wyciągnęła wampiry, pozmieniała je odrobinę, podzieliła na dobre i złe (analogicznie do Cullen'ów i Volturi), i wsadziła ich do szkoły przypominającej Hogwart. Czytając cały czas miałam wrażenie, że to niesmaczne naśladownictwo.
Przy okazji pisania tego tekstu trafiłam na zdjęcie pani Mead. Pewnie ze względu na prosty język, myślałam że autorką jest jakaś młoda siksa z wybujałą fantazją. Zdziwiłam się widząc starszą babkę. Widocznie należy do grona tych podstarzałych i sfrustrowanych kobiet, których w życiu już nic nie czeka - pisujących miłosne historie aby zapomnieć o tym, jak żałosne jest ich życie.

Dla kogo ta książka się nadaje? Jeśli masz 10 lat i jesteś niezbyt rozwiniętą emocjonalnie dziewczynką, to jest właśnie książka dla Ciebie. Jeśli nie, to uciekaj, póki możesz.
Za prostacki styl, kiepski pomysł i denerwujące używanie rosyjskich imion w książce, której akcja toczy się w USA - okrąglutkie 0 punktów dla "Akademii wampirów".

2 komentarze:

  1. Witam!

    Kiedy przeczytałam Twoją "recenzję" myślałam, że popłaczę się ze śmiechu. Serio...

    Przeczytałam wszystkie części Akademii Wampirów i nie mam pojęcia skąd wziął się u Ciebie pomysł z tym, że autorka książki czerpała inspiracje ze Zmierzchu i Harego.
    Uważam, że książka jest o tyle ciekawa, że występują w niej trzy rodzaje wampirów. Jeżeli mam już wskazać książkę dla 10-latków zdecydowanie byłaby to Saga Zmierzch, w której występuje tylko jeden wątek i akcja jest po prostu nudna. I uważam, że Stoker nie przewraca się w grobie. Bo niby czemu miałby się oburzać? Każdy pisarz ma swoje pomysły na przedstawienie wampira. Mead miała taką, jak przedstawiła w swojej książce.
    Nie zgodzę się również z tezą, że Wasylissa nie interesuje się uczuciami Rose. W takim razie przeczytałaś zupełnie inną książkę... Nie zgodzę się, że wampiry od Richelle Mead nie krzywdzą innych. A strzygi to niby co? Głaszczą ludzi? Dobre sobie...
    Mimo, że Rose czasem irytuje swoją osobą, to dla bliskich jest gotowa zrobić wszystko.
    No cóż...
    Mimo, że nie zgadzam się z Twoją opinią, to rozumiem, że nie każdemu mogła się podobać Akademia.
    Sięgnęłam po tą sagę, tylko dlatego, że przeczytałam wiele pochlebnych opinii na jej temat i nie zawiodłam się na tej książce, gdyż akcja jest bardzo ciekawa, cały czas coś się dzieje, a szósta część jest genialna. Natomiast końcówka czwartej części trzyma w napięciu.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnośnie do inspiracji - napisałam dlaczego tak sądzę. Co do strzyg, to pisałam o nich wcześniej. Mówiąc o wampirach, które nie krzywdzą ludzi, miałam na myśli dampiry i morojów. Ja zdania na temat książki nie zmienię, uważam, że jest infantylna, a nawet wspomniany przez Ciebie Zmierzch przy Akademii wygląda zachęcająco. Jest całe mnóstwo książek o tej tematyce, które są o niebo lepsze od tej sagi. Ale każdy ma swoje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń