O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

piątek, 29 czerwca 2012

Skandaliczna kurtyzana

John Cleland
"Pamiętniki Fanny Hill"


Wydawnictwo: Interwers


ISBN: 978-83-62344-00-0


Data wydania: 2010


Miejsce wydania: ??


Tytuł oryginalny: Memories of a Woman of Pleasure





Tym razem gości u mnie książka erotyczna - "Pamiętniki Fanny Hill". Już dawno nie czytałam utworu o takim charakterze. Po kilku ostatnich książkach, w których o seksie było mało lub wcale, pomyślałam, że będzie to miła odmiana. Swoją drogą to przykre, że w książkach tak mało jest tego typu fragmentów. A jeśli już są, opisane są albo okropnie, bez odrobiny erotyzmu; albo opisywane na około(niektórzy jakby bali się tego tematu), albo co gorsza niemal przemilczane, jedynie zasugerowane. Mało który pisarz nie boi się tego tematu a przy tym ma talent do opisywania miłosnych uniesień. A w końcu seks, to seks, niemal każdy uprawia (a kto nie, to i tak by chciał ;) ) więc czemu o nim nie pisać?

Skandalista?
John Cleland napisał odważną jak na swoje czasy (1748 rok) powieść. Trafiłam na nią przypadkiem, czytając w internecie jakiś artykuł o utworach wywołujących kontrowersje i nie byłabym sobą, gdybym nie przeczytała. Książka była uznawana za skandal i zakazana w wielu krajach. Postawiono jej zarzut obsceniczności, który uchylono dopiero w... 1963 roku. Poszukałam więc ebooka. Niestety trafiła mi się wersja z wieloma błędami wynikającymi z nieumiejętnego przepisywania książki, przez co kilka stron było zupełnie niemożliwych do przeczytania. "Pamiętniki..." są lekturą krótką na dosłownie jeden wieczór. Jeżeli chodzi o fabułę, to właściwie trudno zauważyć jej obecność, tak bardzo przytłoczona jest seksem. Mimo, że książka powstała kawałek czasu temu, to nie jest to tak bardzo odczuwalne podczas czytania. Równie dobrze mógłby być to utwór współczesny, stylizowany jedynie na archaiczny.
Nie da się ukryć, że książkę tą napisał mężczyzna, bo tylko mężczyzna może charakteryzować się takim brakiem wyczucia. Od niektórych opisów przechodzą ciarki po plecach. Kiedyś może taki język mógł się wydawać podniecający, dzisiaj co wrażliwszym może obrzydzić zbliżenia. Nazywanie dziurką intymnych części kobiecego ciała jeszcze zdzierżę, ale już używanie słów "dwa płaty mięsa" wydaje mi się nieco nieatrakcyjne i zupełnie nieerotyczne. Były jeszcze gorsze określenia, ale nie pamiętam (na szczęście). Nie jestem pewna czy okropne nazewnictwo było obecne także w oryginale, czy to znów wina tłumaczenia (co mało prawdopodobne). Przy okazji muszę zauważyć, że nasz język mimo, że bogaty w innych sprawach, w kwestii intymnych części ciała zupełnie zawodzi. Ciężko ładnie nazwać zarówno męskie jak i damskie części ciała. Jakoś penis i wagina brzmią bardzo poważnie (za bardzo biologiczne), a inne są śmieszne lub po prostu wulgarne. Nasz język nie jest zdecydowanie językiem miłości. Gorzej mogą mieć chyba tylko Niemcy (moim subiektywnym zdaniem - po niemiecku wszystko brzmi jak rozkaz rozstrzelania). Dla ciekawych - wystarczy wpisać w google tłumacza: eine schöne Scheide oraz ordentlich Glied i nacisnąć znaczek odtwarzania...

Fabuła (albo jej brak)
Poznajemy 15 letnią Francis, która została osierocona. Dziewczyna pojechała do Londynu, skuszona wystawnym życiem, jakie jej obiecywano. Niestety realia okazały się inne niż oczekiwała. Fanny była zagubiona i zupełnie nie przystosowana do życia w mieście. Pod swoje skrzydła przygarnia ją rubaszna pani Brown, która jak się później dowiadujemy prowadzi burdel. Francis ma zostać prostytutką. Dziewczyna swoją pierwszą przygodę seksualną przeżywa z kobietą, która ma za zadanie przygotować ją dla pierwszego klienta. Później leci już z górki. Seks, seks i jeszcze raz seks. Zgodnie z opisem z Wikipedii mamy opisany świat dyplomatów, szpiegów i kupców. Chyba przegapiłam... Coś tam się potem dzieje, ale czytając nie sposób skupić się na fabule.

Powieść jest nieco naiwna i infantylna (jak i sama bohaterka). Kiedyś pewnie podniecała i wywoływała rumieńce, dzisiaj, w świecie w którym seks jest wszędzie nie jest niczym specjalnym. Można poczytać wieczorkiem dla zabicia czasu, ale nic poza tym.
Na jednym z portali znalazłam czyjąś recenzję, która zdziwiła mnie nieco. "Pamiętniki..." została nazwana pustą, bezwartościową i zupełnie niepotrzebną książką. Osobiście również nie zachwycam się tą nią, ale zauważyłam też, że ma trochę fanów. A dopóki książka sprawia radość chociaż jednemu czytelnikowi nie powinna być uznana za niepotrzebną. (Chociaż nie jestem pewna czy sama nie pojechałam tak po jakiejś książce, ale jeśli tak, to przesadziłam).
Utwór był parokrotnie ekranizowany, ciekawa jestem z jakim efektem, może patrzyłoby się odrobinę przyjemniej niż czytało.
Moja ogólna ocena to 4. Najwięcej odjęłam za odpychające określenia, w których próżno szukać erotyzmu. Polecam tym, którzy nie mają nic lepszego do roboty, tym którzy nie zniechęcą się nieatrakcyjnymi określeniami i przede wszystkim tym, którzy są bardzo ciekawi jak wyglądało życie seksualne przed wieloma laty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz