O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

środa, 22 sierpnia 2012

Australijczycy muszą być dziwni

Michael Robotham
"Uprowadzona"

Wydawnictwo: Świat Książki

ISBN: 978-83-247-0386-9


Data wydania: 2007

Miejsce wydania: Warszawa


Tytuł oryginału: Lost










Będzie krótko, bo właściwie nie ma o czym pisać. Książka ta trafiła do mnie przypadkiem. Będąc na wygnaniu podkradłam ją mojej rodzicielce. Wyglądała na ciekawą, pomyślałam "czemu nie?". Napis z okładki także kusił: "Kryminał roku 2005 w Australii". Teraz, po lekturze tego utworu stwierdzam, że Australijczycy muszą być dziwni. Skoro coś takiego stało się kryminałem roku, to mieszkańcy tego kraju muszą mieć bardzo specyficzny gust. A może problem leży gdzie indziej? W końcu to bardzo duży kraj (7 686 850 km2), który zamieszkany jest przez małą liczbę osób (20 180 878). Trzy osoby na kilometr kwadratowy to na prawdę niewiele. Ciężko na takim odludziu znaleźć dobrego autora, a co za tym idzie dobrą lekturę. Może więc biorą to co jest i nie marudzą? Ja nie zawaham się ponarzekać. No dobra, trochę popłynęłam z moimi wywodami, ale jestem na prawdę zaskoczona, że komuś może podobać się "Uprowadzona".
Sama historia byłaby może interesująca, gdyby nie sposób w jaki została opowiedziana. Miało być wartko i interesująco, wyszło nudno i bez polotu. Postacie są płaskie, łatwo można przewidzieć ich dalsze losy. Główny bohater jest marudą, malkontentem, dekadentem i nieudacznikiem. Nic mu nie wychodzi, na wszystko narzeka, jest ofiarą losu. Nikogo nie darzy uczuciem. Nie interesuje się swoimi dziećmi, nie wspomina dobrze swoich byłych żon, nie kocha matki, nie darzy sympatią swoich współpracowników czy kolegów. Człowiek totalnie wyprany z pozytywnych emocji. Nie jestem w stanie polubić kogoś takiego, a co za tym idzie nie interesuje się losami takiego człowieka. Detektyw Ruiz jest odpychający, bez życia, momentami wręcz obleśny.
W utworze jest zbyt wiele wątków pobocznych, wszystko jest pogmatwane. Czasem takie zamieszanie zmusza do myślenia i jest ciekawą przygodą, tym razem ogarnia mnie zniechęcenie i frustracja, nie chce mi się podążać za całą akcją. Na podstawie tego utworu  mogę powiedzieć, że twórczość Robothama zupełnie do mnie nie przemawia i chyba nie dam mu drugiej szansy. Byłam tak znudzona, że dosłownie zmuszałam się do dalszej lektury.
Fabuła
Vincent Ruiz jest policjantem cygańskiego pochodzenia. Kilkukrotny rozwodnik, samotnik, wiecznie niezadowolony z życia. Pewnego dnia zostaje wyłowiony z rzeki. Jest nieprzytomny, został postrzelony. Po wybudzeniu okazuje się, że utracił część wspomnień. Nie wie kto go postrzelił ani co robił w okolicy rzeki. W międzyczasie detektyw powraca do dochodzenia sprzed trzech lat. Porwano wtedy kilkuletnią dziewczynkę. Okoliczności tej sprawy nie zostały do końca wyjaśnione, nigdy nie odnaleziono dziewczynki, ani jej ciała. Na podstawie poszlak skazano za jej zamordowanie sąsiada dziewczynki, który wykazywał skłonności pedofilskie. Ruiz będzie musiał powoli składać wspomnienia w całość, jednocześnie pracując nad sprawą zaginięcia Mickey. Czy za porwaniem dziewczynki rzeczywiście stoi niepozorny sąsiad? A może to jej dziadek starał się ukryć dziewczynkę przed matką z problemem alkoholowym i ojcem z powiązaniami przestępczymi? A może za sprawą stoi ktoś zupełnie inny? Czy dziewczynka żyje? Jeśli ciekawi Cię to i nie boisz się, że umrzesz z nudów podczas lektury to do dzieła!
Podsumowanie 
Nic ciekawego, nic godnego polecenia. Może gdyby inny autor opowiedziałby tą historię byłaby ona ciekawa, w tym jednak wypadku jest to porażka. Jedynym maleńkim plusikiem jest to, że zostałam zaskoczona pod sam koniec. Książka dostaje 1/10.

2 komentarze:

  1. No proszę, a mnie głupiego nie tak dawno hasło "kryminał roku" na okładce niemal przekonało do zakupu. Wiele bym nie stracił, książka kosztowała chyba 7 złotych, ale sądząc po skrajnie niskiej ocenie jaką przyznałaś, takiego bubla nie warto chyba nawet brać za darmo ;) Dzięki za ostrzeżenie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc, to nawet 7 złotych bym nie dała, więc faktycznie dobrze zrobiłeś, że się powstrzymałeś ;)

    OdpowiedzUsuń