O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

wtorek, 11 września 2012

Ogień i lód

Barbara Baraldi
"Scarlett"

Wydawnictwo: Zielona Sowa
ISBN: 978-83-265-0154-8
Data wydania: 2010
Miejsce wydania: Kraków
Tytuł oryginału: Scarlett


Czerwony księżyc przyciągnął mnie do tej pozycji jak magnes. Nie ważne było nieznane mi nazwisko, tytuł, ani nawet lakoniczny opis z okładki. Po prostu musiałam przeczytać tę książkę.  
"Scarlett" bardzo mnie zaskoczyła. Kiedy w końcu zapoznałam się z opisem z obwoluty spodziewałam się powieści o wampirach. Nie mogłam bardziej się pomylić! Bardzo późno zorientowałam się o czym będzie ta książka i muszę powiedzieć, że byłam mile zaskoczona. 
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z autorką - włoską pisarką Barbarą Baraldi. Nic zresztą dziwnego, na naszym rynku bardzo ciężko znaleźć jej książki. Jak dotąd widziałam jedynie "Scarlett" oraz jej kontynuację, której nie miałam jeszcze okazji przeczytać. Spotkanie z panią Baraldi wyszło całkiem miło. Czytało się dobrze, szybko, z odpowiednią dozą zainteresowania. Historia mnie zaskoczyła, a główna bohaterka wyjątkowo nie działała mi na nerwy, to już duży sukces. Książkę można zaklasyfikować jako paranormalną historię miłosną. Na szczęście jest ona pozbawiona wielu denerwujących cech, które posiadają inne utwory z tego gatunku. 
Do gustu szczególnie przypadła mi lokalizacja. Miejsce akcji to urocze włoskie miasteczko, pełne dostojnych i działających na wyobraźnię budynków. Piękna i porośnięta bluszczem szkoła, obszerna i pachnąca książkami biblioteka, w której leżały starodawne woluminy i samotna wieża znajdująca się w okolicy bardzo mi się spodobały. Miłą odmianą były nawet imiona bohaterów, które różnią się od tych, które spotykamy na przykład w literaturze amerykańskiej tego typu. Dzięki Baraldi spotykamy między innymi Mikaela, Umberto, Genzianę, Edoardo, Vincenta i Ofelię. Uwielbiam Włochy i niemalże wszystko co włoskie, może stąd moja nadzwyczaj łagodna opinia i miłe słowa o tej książce. 
Nie byłabym sobą, jakbym nie popsuła trochę tej sielankowej atmosfery. Mam kilka zarzutów wobec tego utworu. Baraldi wykorzystała schematy, na szczęście uratowało ją to, że rozwinęła je w innym kierunku niż inni autorzy. Nie spodobało mi się także to, że bardzo skróciła tą historię. Niektóre wątki zasłużyły na rozwinięcie, niektóre postaci na więcej uwagi. Scarlett jest dominującą postacią, przysłania swoją osobowością wydarzenia mające miejsce w książce. Autorka powinna więcej uwagi poświęcić morderstwu, które miało miejsce, uczynić go osią fabuły. Niestety nie zrobiła tego i wydaje się ono jedynie dodatkiem. Wszystkie wydarzenia, wszystkie postacie są tylko ledwo widocznym tłem, w centrum którego świeci jasna gwiazda głównej bohaterki.
Scarlett żyje jak typowa nastolatka. Ma bliskie przyjaciółki, adoratora, problemy w domu. Jest marzycielką i romantyczką. Wszystkie wydarzenia poznajemy z jej perspektywy. Przez ten zabieg możemy wniknąć w psychikę bohaterki, poznać jej myśli, wspomnienia i plany. Czasami jednak staje się to odrobinę zbyt męczące. Można poczuć się, jakby samemu wróciło się do etapu bycia nastolatkiem. 

Fabuła
Scarlett wbrew swojej woli musi przeprowadzić się z daleka od swojego ukochanego domu, swoich przyjaciół i powoli rozkwitającej miłości do Matteo. W miarę szybko odnajduje się w nowym środowisku. Zaprzyjaźnia się z dwoma dziewczynami - Cateriną i Genzianą oraz ze szkolnym bibliotekarzem Eduardo. Wkrótce okazuje się, że Scarlett jest obiektem zainteresowania dla najprzystojniejszego chłopaka w szkole, Umberto. Jednak dziewczyna szybko orientuje się, że jej najlepsza przyjaciółka jest zakochana w nim po uszy. Postanawia traktować Umberto jak przyjaciela. Któregoś dnia, podczas szkolnej imprezy Scarlett jest uczestniczką koncertu lokalnych gwiazd, zespołu Dead Stones, którego członkowie wzbudzają nieustające zainteresowanie wśród nastolatek. Nasza bohaterka podczas występu jest oczarowana basistą, posiadającym przepiękne oczy. Scarlett poznaje swojego idola, a między nimi zaczyna pojawiać się uczucie. Na scenę wkracza jednak Umberto, który twierdzi, że Mikael skrywa niebezpieczną tajemnicę. Niedługo po tym w szkole dochodzi do morderstwa. Ginie Eduardo, przyjaciel Scarlett. Nastolatka dostrzega w tym zabójstwie niepokojące szczegóły. Ciało bibliotekarza jest dziwnie wyschnięte, jakby pozbawione krwi... Dziewczyna przysięga dowiedzieć się kim jest morderca. Wkrótce okazuje się, że ze sprawą może mieć coś wspólnego jej tajemniczy wybranek, Mikael. Kim, albo czym jest chłopak? Czy to on zabił Eduardo? Czy Scarlett jest w niebezpieczeństwie? Nic więcej nie powiem...

Podsumowując książka bardzo mi się podobała, chociaż nadal jestem zdziwiona dlaczego aż tak bardzo. Na pewno przeczytam kolejną część. Jest to niby typowa książka dla nastolatek, ale jak widać po moim przykładzie nie tylko. Panowie raczej nie znajdą tutaj nic co powaliłoby ich na kolana, więc nie zachęcam szczególnie...
Moja ocena: 8/10

6 komentarzy:

  1. Schematyczny paranormalny romans?:) Nie do końca z romansami mi po drodze. Wiem, że tak nie jest i z pewnością wiele książek (i zapewne ta również), to naprawdę wyjątkowe i dobre pozycje, ale jakoś tak zraziłem się i mam tak, że jeśli tylko słyszę wiązankę słów "fantastyka" i "romans" to mi od razu staje przed oczyma "Zmierzch" i nic na to nie poradzę. A jeszcze wampiry jak do tego dojdą, to już w ogóle:)
    Ale może kiedyś przełamię te swoje uprzedzenia:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Schematyczny, ale wyciąga z tych schematów coś nowego, więc nie jest tragicznie. Wampirów nie ma, ja się spodziewałam ich obecności, ale się pomyliłam :) Nie sądzę, żeby spodobała Ci się tak książka, to kolejna z książek kobiecych, takie dosyć przyjemne babskie czytadełko ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tymi wampirami to miałem na myśli zmierzch:-) nie ukrywam, że czasem zdarza mi się czytać z przyjemnością książki kobiece (a może raczej - o kobietach traktujące), ale to jednak rzadkość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa sorry :P A możesz zdradzić jakieś tytuły?:>

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie mogę. Z tym, że tak jak mówię - to nie tyle kobiece książki, co książki mówiące o kobietach. I nie koniecznie są to teksty związane z fantastyką. Pierwsze na myśl przychodzą mi opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza, te związane właśnie z kobietami. "Kochankowie z Marony" lub "Panny z wilka" to dla mnie znakomite opowieści, do których czasem wracam. Szczególnie w tym drugim tekście mamy obraz kilku kobiet w różnym wieku. Przychodzi mi też na myśl "Dolores Claiborne" Kinga, która też oferuje całkiem interesujący przegląd kobiecej psychiki. To tyle sobie na razie przypominam, ale na pewno jest jeszcze kilka pozycji, pewnie nawet napisanych przez kobiety, które całkiem nieźle mi się czytało:)

    OdpowiedzUsuń
  6. dzięki za odpowiedź :) Ja jakoś do Iwaszkiewicza mam wstręt niestety (ze względu na przymusowe czytanie), ale może mi minie ;)
    Ciekawie, ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń