O mnie

Moje zdjęcie
Czytaj to co piszę, ja kryję się za słowami.

"Dużo Szaleństwa, więcej Grzechu" E.A. Poe

"Jeśli cnotliwą postać może przybrać diabeł, no, to panowie, macie go przed sobą." John Webster

sobota, 29 grudnia 2012

Daj się zainfekować!

Max Brooks
"Wojna Zombie"
Wydawnictwo: Red Horse
ISBN: 978-83-60504-44-4
Data wydania: 2008
Miejsce wydania: ??
Tytuł oryginału: World War Z


Oj, było ciężko. Początek  nie należał do najłatwiejszych. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, za to chciałam przeczytać drugą, którą napisał Maxa Brooks - "Zombie Survival". . Patrząc na dobrze zaprojektowaną okładkę i czytając zachęcające streszczenie nastawiłam się bardzo pozytywnie. Jeszcze ciekawiej było, gdy zajrzałam do środka. Każda strona tej książki jest wydrukowana w taki sposób, że wydaje się być poplamiona krwią. Widziałam już kilka razy coś takiego, ale zazwyczaj wyglądało to tandetnie i niewiarygodnie. Tym razem było inaczej. "Krew" na stronach wygląda tak autentycznie, że momentami, jak się zapomniałam, to patrzyłam z lekkim obrzydzeniem, myśląc o tym kto tak "załatwił" tę książkę. Mimo, że plamy na każdej kartce układają się w taki sam, regularny wzór, to wygląda to dosyć realistycznie - jak roztarta i stara krew, która komuś pobrudziła książkę. Przeszłam do lektury i poczułam się jakbym dostała czymś w łeb. Po pierwsze, od razu dowiadujemy się, że akcja ma miejsce w 10 lat po zwalczeniu pandemii "zombizmu", a ja nie lubię wiedzieć jak wszystko się kończy już na samym początku. Po drugie, okazało się, że książka ma formę wywiadu i opowiada historie wielu ludzi. To też nie było to, czego oczekiwałam. Pierwsze 100-120 stron to była dla mnie droga przez mękę. Nie mogłam wczuć się w klimat tej opowieści, za bardzo psuła mi go świadomość tego, że wiem do czego to wszystko zdąża. Męczył mnie techniczny żargon, zbyt dużo postaci i zdecydowanie zbyt wiele polityki. Zombie grasowały gdzieś w tle, jak jakiś cień. Szczerze mówiąc ta ksiażka mnie wystraszyła... Ale na pewno nie w taki sposób, na jaki liczył autor - przerażała mnie perspektywa przeczytania kolejnych 400 stron w takim stylu. Byłam tak bardzo zniechęcona, że nie mogłam skupić się na tym co czytam, w efekcie nie czytałam więcej niż parę stron dziennie.  Potem zaczęło robić się coraz lepiej. Oswoiłam się z formą i wczułam się w historie. Brooks też jakby się rozkręcił, a zombie znalazły się tam, gdzie powinny być od początku - na pierwszym planie. Opowieści uczestników Wojny Z stały się bardziej realistyczne i krwawe, pojawiły się emocje, a nie tylko suche fakty. Z każdym rozdziałem czytało mi się coraz lepiej. W okolicy 300 strony wciągnęłam się tak, że czytałam prawie do czwartej rano. Ucieszyłam się, że dałam tej książce szanse, chociaż nie pokładałam w niej wielu nadziei to okazało się, że to bardzo przyjemna lektura. Spodobało mi się to, że Brooks dodał coś od siebie do motywu zombie. Żywe trupy występują tutaj w środowiskach, w których chyba nikt ich nie opisywał, pojawiają się też przedziwne stworzenia zwane quislingami (nie będę opisywać o co chodzi, powiem tylko, że pomysł zrobił na mnie spore wrażenie). Wybaczyłam nawet autorowi to, że na początku przynudzał, widocznie potrzeba mu długiej rozgrzewki... Do gustu przypadło mi także to, że historia opowiadana jest przez ludzi z różnych klas społecznych i z różnych zakątków Ziemi. Każdy z nich mówi o swoich przeżyciach i o traumie związanej z żywymi trupami. Widzimy zarówno początek wybuchu epidemii, jej przebieg oraz jej koniec. Wbrew temu co mi się na początku wydawało, ma to swoje zalety. Wcześniej chyba nikt nie pisał o zombie tak szczegółowo i z tak różnych perspektyw. Jeżeli chodzi o wady, to oprócz tych, które wymieniłam na początku, nie jestem w stanie nic więcej zarzucić temu utworowi. Właściwie wady tej książki są też, paradoksalnie jej zaletami...Czyta się powoli, ale bardzo wciąga i dłużej można cieszyć się czytaniem. Można pogubić się w ilości bohaterów i miejsc, ale przez ich mnogość i różnorodność lektura jest bardziej interesująca. Wstęp jest nudny, ale równoważy go pełna akcji dalsza część. Wspomniane wcześniej techniczne słownictwo i opisywanie kontekstu politycznego, które na początku są odpychające, z perspektywy nadają książce wiarygodności i cechy raportu, a do tego właśnie dążył autor. Jestem zaskoczona, że piszę tak pozytywnie o książce, którą na początku miałam ochotę porzucić... 
W poprzedniej notce pisałam o filmie z Brad'em Pitt'em, który powstaje właśnie na podstawie książki Max'a Brooks'a, zachęcam do obejrzenia trailera :)

Fabuła
Główny bohater postanowił opisać Wojnę Zombie w raporcie dla ONZ. W 10 lat po zakończeniu Wielkiego Kryzysu podróżuje po świecie i zbiera informację od ludzi, którym udało się przeżyć te straszne czasy. Rozmawia między innymi z ludźmi ze Stanów, Rosji, Chin, Anglii, Francji itp. Jego rozmówcami są ludzie wykształceni, lub prości. Są w śród nich: kelnerzy, gwiazdy telewizji, wojskowi, gospodynie domowe, pracownicy biurowi i inni - niemalże pełen przekrój profesji i ról jakie możemy znaleźć w naszym społeczeństwie w  dzisiejszych czasach. Główny bohater schodzi na dalszy plan, od czasu do czasu zadaje jedynie jakieś dodatkowe pytania. Widzimy cały świat zawładnięty przez hordy zombie i czytam historie tych, którym udało się ocaleć, choć niekiedy przetrwanie kosztowało ich zbyt wiele... 

Podsumowanie
Naprawdę spodobała mi się ta książka. Jest inna niż wszystkie, nie stara się powielać utartych wzorców, próbuje wprowadzić coś nowego, a to co jest nowe idealnie pasuje do konwencji. Autor się postarał, nawet nie wyobrażam sobie ile różnych szczegółów musiał sprawdzać podczas pisania tej książki. Na książkę trzeba poświęcić sporo czasu, ale każda minuta spędzona na lekturze tych 500 stron jest tego warta (no dobra, może 400 stron, bo te pierwsze 100 stron to już inna kwestia). Moja ocena to 8 punktów (2 potrącone za wstęp). Polecam, jeśli macie trochę czasu i możliwość przeczytania tego utworu, to dajcie się na chwilę zainfekować pandemią zombizmu...

2 komentarze:

  1. Książek i filmów o zombi było do tej pory tyle, że.. Nie wiem czy ktoś jest w stanie to zliczyć. Może jak nie będę miał już co czytać, wtedy spróbuję. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację tom, ale ta jest zupełnie inna od tego co do tej pory widziałam lub czytałam :)

    OdpowiedzUsuń